- Patrzę na ten sezon z dużymi nadziejami, ponieważ wszystko do tej pory przebiega pomyślnie. Jestem w lepszej formie niż rok temu i chociaż dużo jeszcze pracy przede mną, to myślę bardzo pozytywnie. Cel główny to poprawić rekordy życiowe, bo to powinno też dać mi dobre miejsca - powiedziała Jóźwik. Stwierdziła, że tym razem zamierza podejść do startów z większym spokojem, ponieważ emocje i presja spowodowały, że w marcu nie przywiozła medalu z halowych ME w Pradze. - To była bolesna lekcja. Wolę startować na otwartym stadionie, ale to nie zamknięta przestrzeń była powodem zajęcia dopiero czwartego miejsca. Rok temu w Zurychu nikt na mnie nie stawiał, więc wystartowałam na pełnym luzie. W Pradze byłam już dla wszystkich zawodniczką, która może zdobyć nawet złoto. Tak często mi to powtarzano, że w końcu uwierzyłam. Dziś wiem, że muszę słuchać jedynie siebie i swojego organizm" - podkreśliła. Dodała, że przed nią sporo ciekawych startów, które pokażą, czy poradzi sobie w podobnej sytuacji. "Jeżeli nie, to nie zawaham się sięgnąć po pomoc psychologa" - zapewniła. Marzeniem zawodniczki jest start w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, ale - jak mówi - stara się skupić na obecnych wydarzeniach. - Czyli dobrym występie m.in. w mistrzostwach Polski w Krakowie (19-21 lipca) i - po wypełnieniu minimum - w mistrzostwach świata w Pekinie (22-30 sierpnia). Najważniejsze, aby teraz planowo wykonywać założenia treningowo-startowe oraz nie złapać żadnej kontuzji czy choroby. Podopieczna trenera Andrzeja Wołkowyckiego zauważyła, że jej dobre samopoczucie wynika także z udanego wypoczynku. - Staram się, aby miesiąc, który mam do dyspozycji pomiędzy sezonami spędzić z moim chłopakiem Jackiem, który mieszka w Wiśle i jest rzeźbiarzem. Potem z dużą radością biorę się do pracy, takiej jak np. tu w Zakopanem - stwierdziła Jóźwik. Dwutygodniowe zgrupowanie w stolicy polskich Tatr było jej zdaniem zdecydowanie lżejsze, niż dwa poprzednie. - Byłam tutaj w listopadzie i w marcu, ale ponieważ ten obóz to bezpośrednie przygotowywanie do sezonu, to treningi były przyjemniejsze. Oczywiście ze względu na położenie ciężej się tu pracuje niż np. w Warszawie, korzystam także z pokojów hipoksyjnych (za pomocą specjalnych regulatorów składu powietrza stworzone są warunki pobytu na wysokości nawet siedmiu tysięcy metrów - PAP). Wracam do stolicy i wszystko idzie, jak to się mówi, "z płatka". Jóźwik powiedziała, że jedyne czego zabrakło jej w Zakopanem to dobrej trasy do biegania. - Mam nadzieję, że powstaną tutaj takie zwykłe ścieżki żwirowe. Asfalt dla biegacza nie jest dobry - podkreśliła. Chwaliła za to zajęcia na stadionie. - Bardzo fajnie się pracowało nad budowaniem wytrzymałości tempowej i szybkościowej. Dobra była też odnowa biologiczna. Poza treningami Zakopane to dla mnie odpoczynek i naprawdę dużo tak koniecznego dla zdrowia i samopoczucia snu - podsumowała 24-latka, wychowanka Victorii Stalowa Wola.