Jest złoto, wielkie pieniądze przepadły. Kaczmarek "pokonana" na ostatniej prostej
Cały lekkoatletyczny świat z podziwem patrzył w poniedziałek na rywalizację Natalii Kaczmarek z Rhasidat Adeleke w finale biegu na 400 m. Wygrała Polka, czasem 48.98 s ustanowiła fenomenalny rekord kraju, pobity po 48 latach. I była wtedy już o malutki kroczek od wygrania głównej nagrody, którą w specjalnych kategoriach funduje European Athletics, mówimy tu o kwocie przekraczającej 200 tys. złotych. Wtedy do gry weszła inna wielka gwiazda, ta sama, która pokonała Polkę na 400 m dwa lata temu.

Wygrana Natalii Kaczmarek w biegu na 400 m podczas rzymskich mistrzostw Europy nie była żadną sensacją, nawet niespodzianką. Polka to aktualna wicemistrzyni świata, na Stadio Olimpico uważano ją za faworytkę, ale bardzo wysoko oceniano też szanse młodej Irlandki Rhasidat Adeleke. I te przewidywania się sprawdziły, obie pobiegły fenomenalnie, zostawiły całą stawkę daleko za sobą, do końca walczyły o złoty medal.
I choć na kilkadziesiąt metrów przed kreską to Adeleke były o włos przed Kaczmarek, kontratak Polki okazał się skuteczny. Nie tylko wygrała złoto, ale pobiła rekord kraju, należący od 48 lat do Ireny Szewińskiej. Ten nowy wynosi 48.98 s, Natalia jest trzecią zawodniczką w tym roku, a piętnastą w historii, która "złamała" barierę 49 sekund. 21-letnia Adeleke była o dziewięć setnych wolniejsza, też pobiła "życiówkę", równy rok po poprzedniej.
Marzyłam przede wszystkim o wygranej. Chciałam być tą mistrzynią Europy, bo wiedziałam, że mnie na to stać. Startowałam w Rzymie w roli faworytki i nie ukrywam, że było ciężko. Kiedy szłam w tunelu na stadion, to - nie wiem dlaczego - przemknęło mi przez myśl, że może pobiję rekord Polski.
Niewiarygodnie szybki bieg Natalii Kaczmarek dał Polce szansę wygrania "Złotej Korony"
Wygranie złotego medalu, do tego w imponującym stylu, będzie miało z pewnością również oddźwięk finansowy, choćby poprzez nagrody w kraju czy w rozmowach ze sponsorami. Natalia Kaczmarek momentalnie uzyskała też szansę na jeszcze jedną zaskakującą nagrodę. Konkretnie - na 50 tys. euro, czyli równowartość ponad 210 tys. złotych od European Athletics. Organizacja funduje bowiem nagrody tej wysokości dla pięciu kobiet i pięciu mężczyzn, których wyniki okażą się najlepsze w mistrzostwach Europy w pięciu kategoriach.
Podział w walce o "Złotą Koronę" jest klarowny:
- sprinty (do 400 m włącznie) i biegi płotkarskie
- biegi średnio- i długodystansowe
- rzuty
- skoki
- zawody uliczne (chód, półmaraton), wieloboje i sztafety
Ktoś może zapytać, w jaki sposób porównać czas na 100 m do rywalizacji na 20 km w chodzie? Służy temu specjalny przelicznik punktowy, który od lat stosuje World Athletics, decydujący np. o światowym rankingu. To coś, co można porównać do punktacji np. w dziesięcioboju, gdy rezultaty w każdej konkurencji też są przeliczane na punkty.
Samba-Mayela lepsza od Pii Skrzyszowskiej. I wskoczyła na pierwsze miejsce w rankingu European Athletics
W kategorii sprintów i biegów płotkarskich na czoło wysunęła się w sobotę wieczorem Francuzka Cyréna Samba-Mayela, która w fenomenalnym stylu wygrała bieg na 100 m przez płotki, z czasem 12.31 s. Pokonała m.in. naszą Pię Skrzyszowską, która też ustanowiła nowy rekord życiowy (12.42 s), a przy okazji na kilka setnych zbliżyła się do rekordu Polski. Samba-Mayela pobiła zresztą rekord ME, jej wynik przełożył się na 1245 punktów.

W biegu na 400 metrów triumfatorka, aby pobić Francuzkę, musiała dobiec do mety najpóźniej w czasie 49.01 s - wtedy, w klasyfikacji "Złotej Korony", wskoczyłaby na pierwsze miejsce. Wydawało się nierealne, Kaczmarek dokonała jednak tej sztuki, jej wynik to 1247 pkt.
Jeszcze tylko dwie zawodniczki, we wtorkowej rywalizacji na 200 m i 400 m przez płotki mogły jej zabrać główną nagrodę. I jednej to się udało.
Kapitalny finał, kolejny, Femke Bol. Holenderska gwiazda zdeklasowała swoje rywalki. I wygrała "Złotą Koronę"
Na 200 m triumfowała doświadczona Szwajcarka Mujinga Kambundji, obroniła tytuł z Monachium, ale jej czas - 22.49 s - wielkiego wrażenia nie robi. To zresztą 1187 punktów w tabelce federacji, sporo mniej od Kaczmarek.

Zostały więc płotki i genialna Femke Bol, wielka faworytka, która w tej konkurencji na świecie ma tylko jedną rywalkę: Sydney McLaughlin-Levrone. Wydawało się jednak, że Holenderka może się oszczędzać, w środę wieczorem czeka ją przecież finał sztafety 4x400 m. By zabrać 50 tys. euro Kaczmarek musiała dobiec do mety w czasie 52.58 s, a przecież swój rekord Europy ma o ponad sekundę lepszy.
I dokonała tego, finiszowała w czasie 52.49 s, poprawiła rekord mistrzostw Europy - jej wynik przełożył się na 1253 pkt. Czyli o sześć więcej od Kaczmarek. To dziewięć setnych sekundy zadecydowało, że Holenderka stała się bogatsza o kilkadziesiąt tysięcy euro.
Zobacz również:
- Święty-Ersetic zaspała na starcie, goniła. Pobity rekord Bukowieckiej w Marsylii
- Polska mistrzyni Europy zamknięta w połowie dystansu. Atak, na który nie było odpowiedzi
- Polska gwiazda wyznała, że walczy z depresją. "Będą chcieli znowu wylać jad"
- Przebił Kszczota, teraz Lewandowskiego. A nie był najlepszym z Polaków. Drugi w Europie

