Był jednym z najlepszych polskich sprinterów. Dał Polsce złoto halowych mistrzostw świata w Birmingham w 2018 roku, a widać go było jeszcze w trakcie igrzysk w Tokio. Przez feralnego Sylwestra w 2022 roku stracił szansę na dalszy rozwój kariery. Wszystko przez bójkę, do której nie doszło. Jakub Krzewina walczył z dziennikarzami Krzewina nie miał zbyt wielkiego wyboru, po tym jak sprawa domniemanego pobicia wyszła na jaw. Media od razu rzuciły się do opowiadania perspektywy Urbanika, a tymczasem milczenie Krzewiny podsycało ciekawość dziennikarzy. W sieci i w gazetach próżno było wówczas szukać łagodnych tytułów i nagłówków, które podchodziłyby ostrożnie do sytuacji. "To był czas wielkiego oczekiwania, zawieszenia, czarnego paska na zdjęciach, skróconego nazwiska do jednej litery" - mówił z żalem w rozmowie z Interią i TVP Sport biegacz. "Nikt nie kwapił się przepraszać. Napisali tekst, że jestem łysym kibolem, prawicowcem, to pewnie i kryminalistą". Dodał, że nawet, gdy sprawa powoli się wyjaśniała, w mediach nie było już woli na to, by zmienić obraźliwe tytuły. Co raz zostanie wrzucone do internetu już w nim zostanie, a walka o dobre imię może być o wiele trudniejsza w dzisiejszych warunkach. Krzewina jednak się nie poddawał. Chciałby w przyszłości zostać trenerem, a ta nieprawdziwa plama na wizerunku może bardzo wpłynąć na to, czy uda mu się znaleźć zatrudnienie i pracować z młodymi zawodnikami. Jakub Krzewina zadzwonił do dziennikarza w nocy "Gdy mnie pomawiano, tekstów na mój temat pojawiło się całe mnóstwo. Teraz jakoś nikt nie kwapi się, żeby przeprosić albo coś sprostować. Domyślam się, że stare teksty też nie zostaną usunięte (...). Na media nie mam siły" - tłumaczył sprinter. Mówił jednak również o przykrej sytuacji, której doznał ze strony jednego z dziennikarzy. Będzie potężna rewolucja w lekkoatletyce. Anulują rekordy i zmienią wiele zasad " Do niektórych dziennikarzy pisaliśmy o zmiany tytułów w czasie, gdy trwała sprawa, bo niektóre były mocno naciągane i sugerowały zupełnie co innego, niż było w rzeczywistości. Jeden pisał o tym, że mogę wylądować w psychiatryku, a na początku stycznia 2023 roku pisał też, że się ukrywam i że jestem poszukiwany przez żandarmerię wojskową. To strasznie zabolało moją mamę" - tłumaczył. Dodał, że mimo późnej pory postanowił do niego zadzwonić i wyjaśnić sytuację. Czuł się bardzo dotknięty przez to, co napisano w mediach, a dodatkowo cierpiała na tym jego rodzina. Sprawa była bardzo poważna. "Była chyba godzina 22, kiedy do niego zadzwoniłem. Chyba tylko raz w życiu tak zrobiłem. Właśnie w tej sytuacji. Nie zmienił jednak treści tego artykułu, tylko napisał kolejny" - tłumaczył zmęczony sytuacją Jakub Krzewina. Polski biegacz będzie walczył w sądzie z Urbanikiem o oczyszczenie swojego imienia oraz odszkodowanie za dwa stracone lata.