Isinbajewa, która dotychczas 22 razy poprawiała rekord świata podkreśliła, że motywuje ją jej wielki idol Siergiej Bubka. "On to zrobił 35 razy, tak więc pozostało mi już tylko 13 razy pobić rekord świata. Jeśli wyrównam jego osiągnięcie to na tym nie poprzestanę". Wtorkowy mityng DN Galan, który odbędzie się po raz 83, szczyci się największą liczbą rekordów świata ze wszystkich zawodów lekkoatletycznych na świecie. Padło ich tu od 1912 roku aż ... 83. Od 1994 roku organizatorzy wręczają też specjalną nagrodą za pobicie rekordu Stadionu Olimpijskiego w Sztokholmie. Jest to jednokaratowy diament o wartości 10 tysięcy dolarów. Do tej pory wręczono ich 58. "Otrzymałam szwedzki diamencik w 2005 roku (4,79 m) i teraz liczę na drugi, ponieważ jak pobiję rekord świata będzie to jednocześnie rekord obiektu, którym bardzo lubię. A jak będę miała dwa diamenty, zrobię sobie kolczyki" - powiedziała Isinbajewa. Rosyjska tyczkarka z uznaniem oceniła jedną ze swoich konkurentek zawodów. "Monika Pyrek jest bardzo dobrą zawodniczką. Ma wielką siłę psychiczną i jest, moim zdaniem, typem wojownika" - dodała Isinbajewa. Inną gwiazdą DN Galan będzie Usain Bolt, który 31 maja przebiegł w Nowym Jorku 100 m w czasie 9,72. Na pytanie jak się czuje najszybszy człowiek świata odpowiedział krótko: "To bardzo przyjemne uczucie". Wyraził zadowolenie, że wystartuje razem z rodakiem, byłym rekordzistą świata Asafą Powellem. "We dwójkę na bieżni w Sztokholmie, jeżeli będzie sprzyjająca pogoda, możemy zaskoczyć wszystkich, bijąc rekord tego obiektu". A ten należy od 2006 roku do ... Powella i wynosi 9,86. Gośćmi DN Galan będą medaliści igrzysk w Meksyku w 1968 roku w biegu na 200 m Amerykanie Tommy Smith i John Carlos. Ich zdjęcia z podniesionymi rękami z zaciśniętymi pięściami w czarnych rękawiczkach oraz pochylonymi głowami w proteście przeciw dyskryminacji, zrobione podczas dekoracji medalami, obiegły cały świat. Jak podkreślili organizatorzy ich obecność na jednym z ostatnich mityngów przed olimpiadą w Pekinie jest szczególnie ważna, ponieważ "po 40 latach mamy ponownie do czynienia z kontrowersyjną sytuacją w kwestii praw człowieka". "Wtedy nie sądziliśmy, że nasz gest wywoła aż takie zamieszanie lecz chyba pomógł. Dzisiaj są inne czasy i demokracja ma inny wymiar, ale tak wielkie sportowe wydarzenia jak olimpiady w dalszym ciągu są wykorzystywane propagandowo, a formy protestu są obecnie też inne" - powiedział w Smith.