Klaudia Kazimierska była jednym z objawień poprzedniego sezonu w polskiej lekkoatletyce, jednym z nie tak wielu jaśniejszych punktów. "Złamała" barierę 4 minut na dystansie 1500 metrów, jako jedyna Polka awansowała na tym dystansie do olimpijskiego finału - skończyła go na dziesiątej pozycji. I patrząc na stan osobowy w ekipie Biało-Czerwonych na tym dystansie, można z dużą nadzieją czekać na najbliższe miesiące. Z kapitalnej strony pokazała się przecież rekordzistka kraju Weronika Lizakowska, jest także Aleksandra Płocińska, a przecież grupę treningową zmieniła nasza najbardziej doświadczona - i utytułowana - z tego grona, czyli Sofia Ennaoui. Tyle że Kazimierska, studiująca w USA, od sierpnia zeszłego roku nie brała udziału w żadnych zawodach. Miała problemy zdrowotne i nawet jej powrót do zmagań w ten weekend w Eugene nie rozwiązuje pewnych wątpliwości. 23-letnia zawodniczka Vectry Włocławek wystąpiła bowiem na słynnym stadionie w Eugene z wielkim rękawem ściągającym prawe podudzie. Powrót Klaudii Kazimierskiej na bieżnię po blisko ośmiu miesiącach. I efektowne zwycięstwo na 800 metrów w Eugene To efekt kontuzji, której Polka doznała poprzedniej jesieni - uszkodzeniu uległo prawe biodro. Jak przyznała amerykańskim dziennikarzom, nie było łatwo znaleźć jednego protokołu leczenia, a sytuacja pogorszyła się jeszcze w grudniu. - Czekałam aż samo przejdzie, cały czas miała sporo wątpliwości - mówiła, cytowana przez Dyestat. I zaznaczyła, że dopiero we wtorek wykonała pierwszy prawdziwy trening szybkościowy, a po nim poczuła napięcie. W piątek rano nie czuła się zbyt dobrze, ale uznała, że chce rywalizować w zawodach Oregon Open. - Adrenalina i atmosfera Hayward Field mnie natchnęły - powiedziała. Zdrowa Kazimierska, w pełni przygotowana, byłaby zdecydowaną faworytką takiej rywalizacji, jako jedyna w stawce miała rekord życiowy na poziomie dwóch minut (2:00.23). Po pierwszym okrążeniu zajmowała trzecie miejsce, ale bieg - jak dla niej - był stosunkowo wolny, cała czołówka przebiegła 400 metrów w 62-63 sekundy. Polka wkrótce przyspieszyła, rozerwała stawkę, a w ślad za nią ruszyły dwie koleżanki z jej uczelni. Kazimierska finiszowała w 2:02.80, druga Mia Barnett uzyskała 2:03.78, a trzecia Samantha McDonell - 2:05.96. Dwa ostatnie wyniki to rekordy życiowe Amerykanek, które już za metą wyściskały Klaudię. - Chcę wrócić do formy poprzez zawody, bo opuściłam zbyt wiele treningów - oznajmiła później Kazimierska, cytowana przez Dyestat. Teraz więc wystąpi w biegu na 1500 metrów w Oregon Team Invitational, a później planuje rywalizację na 800 metrów w Drake Relays.