- Generalnie 400 metrów boli i kosztuje sporo, choć bywałam zmęczona dużo bardziej - powiedziała tuż po biegu Iga Baumgart-Witan, która chwilę musiała dojść do siebie. Pobiegła w pierwszej, teoretycznie słabszej serii i jej wynik nieco odbiegał od koleżanek z reprezentacji, ale jak podkreśla, forma idzie w górę i na Belgrad powinna już być odpowiednia. - Moja dyspozycja na treningu jest dobra, powinna być też wysoka na zawodach, ale jeszcze czegoś brak. Nie potrafię tego przekuć w formę startową, ale ona u mnie przychodzi zawsze wtedy, kiedy powinna. Do mistrzostw świata jeszcze miesiąc, tak że na pewno przyjdzie. Co prawda kadra na halowe mistrzostwa świata w Belgradzie nie została jeszcze ogłoszona, czekają nas w międzyczasie również mistrzostwa kraju, ale doświadczona biegaczka przyznaje, że jest właściwie przekonana, że trenerzy znajdą dla niej miejsce. - Nie ma pewniaków w sporcie, ale myślę, że 99,9 procent pojadę. Nie ma cudów, wiemy, na jakim poziomie biegają moje koleżanki, jakie osiągają wyniki. Ja mam już minimum indywidualne , które co prawda aktualnie nic nie daje, bo tylko dwie z nas mogą biegać, ale jeśli chodzi o sztafetę, to mam niemal pewność, że pojadę. Czytaj także:"Łatwo tego złota nie oddamy" Niepokoić mogą jednak problemy, o których Baumgart-Witan mówiła w rozmowie z Interią. - Mam trochę problemów mentalnych. Współpracuję z psychologiem i terapeutą. Jest mi ciężko z wielu względów, fizjologicznych, psychicznych, rodzinnych. Cała otoczka, to że mamy dwa medale igrzysk, fakt, że mam już 32 lata i większość osób mi mówi, że nic już nie muszę, a tylko mogę... I to mi paradoksalnie utrudnia, bo jak wiedziałam, że muszę, to potrafiłam się zebrać. Dlatego chciałabym "musieć", żeby się napędzić. Mocno walczę ze sobą, choć mimo tego, mimo tych problemów, potrafię stanąć na bieżni i osiągnąć wyniki na europejskim poziomie i minimum na HMŚ - powiedziała biegaczka, która przyznała też, że gdyby nie fakt, że jej trenerką jest mama, pewnie już by zawiesiła buty na kołku. Iga Baumgart-Witan zapowiedziała, że ma już w głowie datę zakończenia kariery, która jest może zostać przyspieszona. - Jest jedna data zakończenia kariery. Jest ona ruchoma, bo może nastąpić wcześniej, ale na pewno nie później. Mówię oczywiście o igrzyskach w Paryżu. To mój deadline, który jednak może zostać przyspieszony.