IAAF postanowiło wstrzymać się do momentu wydania orzeczenia przez Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie. W maju nowe regulacje zaskarżył związek lekkoatletyki RPA, bo uderzają one m.in. w słynną biegaczkę z tego kraju Caster Semenyę. Decyzja CAS spodziewana jest najpóźniej 26 marca. Semenya to mistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro w biegu na 800 m oraz trzykrotna mistrzyni świata na tym dystansie. Mająca umięśnioną sylwetkę oraz niski tembr głosu zawodniczka zgodnie z nowymi przepisami będzie zmuszona do farmakologicznego zbijania poziomu testosteronu pod groźbą zakazu startu na dystansach od 400 m do jednej mili. IAAF regulować tę kwestię próbowało już wcześniej, ale w 2015 roku przegrało sprawę przed CAS skierowaną przez biegaczkę z Indii Dutee Chand, której zabroniono startów właśnie z powodu wysokiego poziomu testosteronu. Zdaniem szefa IAAF Sebastiana Coe kierowana przez niego organizacja teraz posiada odpowiednie argumenty w postaci wyników badań. "IAAF pozostaje pewne prawnych, naukowych i etycznych podstaw nowych regulacji. Spodziewamy się, że CAS odrzuci skargę" - napisano we wtorkowym oświadczeniu. W nowych przepisach pojawia się kobieca klasyfikacja - zawodniczki z zaburzeniami rozwoju płci (DSD). Zdaniem badaczy biegaczki nimi dotknięte miały wyższy poziom testosteronu niż wynosi średnia dla kobiet, co skutkowało większą masą mięśniową i poziomem hemoglobiny. Dominacji predysponowanych w ten sposób pań nie zaobserwowano w sprintach oraz biegach na 5000 i 10000 m. Na tych dystansach żadne obostrzenia nie będą obowiązywać.