Dzień rozpocznie się od eliminacji 60 m z Remigiuszem Olszewskim. Oczy kibiców będą jednak skierowane na Christiana Colemana. Amerykanin w tym sezonie czasem 6,34 poprawił 20-letni rekord świata Maurice’a Greene’a. Na bieżni w Birmingham chce się skupić nie na wyniku, a na tym, by zostać mistrzem świata. Nietypowo w porannej sesji rozegrany zostanie finał pchnięcia kulą mężczyzn, a Bukowiecki i Haratyk mają szanse na to, by stanąć na podium. Pierwszy z nich w tym sezonie poprawił rekord Polski – 22,00, co jest drugim wynikiem w tym roku na świecie. Trzeci rezultat ma Haratyk – 21,47. - Nie rozumiem, czemu finał zaplanowany jest na rano. Trzeba się do tego dostosować, ale nie jest to komfortowa sytuacja – przyznał Haratyk. Liderem światowej listy jest Czech Tomas Stanek – 22,17, ale do Birmingham przyleciał chory. Wielkie emocje powinny towarzyszyć polskim kibicom wieczorem – o 20.35 czasu warszawskiego. To właśnie o tej porze na starcie stanie Kszczot. W finale nie ma dwóch jego najgroźniejszych rywali – Kenijczyk Emmanuel Korir nie dostał wizy do Wielkiej Brytanii, a Amerykanin Donovan Brazier został zdyskwalifikowany w eliminacjach. - Złoto byłoby spełnieniem marzeń – mówi otwarcie Kszczot, który w halowym czempionacie globu zdobywał już srebrny (2014) i brązowy (2010) krążek. Pół godziny później w finałowej stawce sześciu zawodniczek na 400 m będzie Święty-Ersetic. Ona jest specjalistką biegania w hali i radzi sobie pod dachem znakomicie. W sobotę spróbuje sprawić niespodziankę, mimo że rywalki legitymują się lepszymi czasami. W tzw. porannej sesji wystąpią także w eliminacjach 1500 m Marcin Lewandowski, 800 m Angelika Cichocka oraz o finał powalczą dwie sztafety 4x400 m – męska i damska. Po południu na 60 m ppł w półfinale pobiegnie Karolina Kołeczek, a w eliminacjach Damian Czykier i Dawid Żebrowski.