Lekkoatletyczny sezon halowy, który wystartował kilka dni temu, ma zostać zwieńczony halowymi mistrzostwami świata od 13 do 15 marca. Z uwagi na epidemię koronawirusa w Chinach pojawiają się jednak obawy odnośnie udziału w tych zawodach i bezpieczeństwa sportowców, trenerów czy kibiców. - Na razie nic oficjalnie nie słychać o możliwości przeniesienia halowych mistrzostw świata. Chyba wczoraj Szef World Athletics Brytyjczyk Sebastian Coe napisał w mediach społecznościowych, że sytuacja jest pod kontrolą i wszystko jest w porządku. Mogę jednak podejrzewać istnienie planu "b", bo jednak ileś zawodów sportowych odwołano już w Chinach. Odległość z Wuhanu do Nankinu jest dość duża, bo wynosi ok. 500 kilometrów i czasu jest sporo, bo 1,5 miesiąca, ale światowa federacja w obliczu informacji o nowym wirusie liczy się z tym, że te mistrzostwa trzeba będzie gdzieś przenieść - powiedział Majewski. Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą podkreślił, że dla PZLA, jak dla każdej innej federacji, niepewność w tym względzie rodzi sporo kłopotów i wyzwań logistycznych. Polska kadra ma m.in. zarezerwowany obóz aklimatyzacyjny w Korei Płd. przed marcowymi mistrzostwami świata pod dachem. - Gdzie mogłyby zostać te mistrzostwa przeniesione? Poradziliby sobie bez problemu Brytyjczycy czy Katarczycy. W Dausze były organizowane te zawody w 2010 roku i hala jest gotowa, a dla nich koszty finansowe - jak wiemy - nie są wyzwaniem. A może za 6 tygodni nie będzie już sprawy tego wirusa, epidemia zostanie opanowana lub pojawi się szczepionka? Może to jednak pójść również w drugą stronę - powiedział Majewski. Dodał, że jest przekonany o tworzeniu planu alternatywnego, ale nie mówi się o tym jego zdaniem głośno, czekając na rozwój wypadków. O organizację tych zawodów ubiegał się Toruń, który przegrał rywalizację z Nankinem, ale dziś Majewski mówi, że w tak krótkim czasie przeniesienie imprezy do Polski nie byłoby raczej możliwe. - W Toruniu byłby problem z hotelami. Już halowe mistrzostwa Europy, które będą w tym mieście za rok, będą bardzo dużą imprezą, a co dopiero mistrzostwa świata. Myślę, że w tak krótkim czasie by się to nie udało - podkreślił Majewski. Wiceszef PZLA wskazał, że wielu polskich reprezentantów, jak tyczkarze czy kulomioci, bardzo poważnie podchodzi do sezonu halowego i chce startować w HMŚ. Z biegaczami jest różnie, ale biało-czerwoni planują wystawić na tę imprezę dość mocną kadrę. - Zobaczymy co będzie. Póki co zawodnicy mają przed sobą starty w mityngach. Potem są mistrzostwa Polski. Jest jeszcze czas. Gdy będzie zmiana lokalizacji, będziemy reagować, odwoływać czy przenosić obozy. Dla nas oczywiście, gdyby doszło do przeniesienia imprezy, najlepiej byłoby, aby te zawody odbyły się w Europie - zaznaczył Majewski. Władze związku nie bagatelizują jednak zagrożenia i podkreślają, że bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze. - Paniki nie ma w naszych szeregach, ale oczywiste są obawy o swoje zdrowie. Nasi sportowcy są szczepieni na wszystko, co jest tylko możliwe. Nie podejmujemy zbędnego ryzyka. Obecnie ludzie jeżdżą po całym świecie - nie tylko sportowcy - i nas wszystkich dotyczy zagrożenie różnego rodzaju wirusami - zakończył były kulomiot. Nowy koronawirus (2019-nCoV) prawdopodobnie pojawił się pod koniec 2019 r. na targu owoców morza w Wuhan (Chiny). Chińskie media poinformowały we wtorek rano czasu lokalnego, że liczba ofiar śmiertelnych nowego koronawirusa wzrosła w Chinach do 106, a zarażonych nim są już tam ponad cztery tysiące osób. Nowy koronawirus jest już w kilkunastu innych państwach, w tym we Francji i w Niemczech. Początkowe objawy zakażenia tym wirusem to gorączka i suchy kaszel, po tygodniu mogą się pojawić zaburzenia układu oddechowego, wymagające leczenia szpitalnego. Koronawirus wywołuje zapalenie płuc, które w niektórych przypadkach bywa śmiertelne. Autor: Tomasz Więcławski