- Moim planem było zacząć w miarę szybko, następnie zejść pierwszą i później kontrolować bieg. Trochę też zwalniałam rywalki, bo jednak kto biegnie pierwszy, ten ma taką możliwość. Do końca kontrolowałam bieg, a nawet ostatnie kroki sobie zwolniłam. Wszystko dlatego, że jeszcze w ten sposób nie biegałam i nie wiem, czy po sześciu godzinach (początek półfinałów o 18:35) dam radę pobiec tak samo drugi raz. Niemniej zrobiłam wszystko, żeby być jak najbardziej wypoczęta - analizowała Kaczmarek, której życiówka pod dachem wynosi 51.15. Natalia Kaczmarek: Nie wiem, jak to zniosę, ale ziewania nie będzie Tym samym Kaczmarek zwróciła uwagę, że dzisiaj czeka ją duży sprawdzian, zwłaszcza że rywalki też są bardzo mocne. - Wydaje mi się, że nie będzie ziewania w półfinałach. Jeszcze nie wiem, jak to zniosę, ale jestem dobrej myśli, bo nogi nie są zmęczone. Aczkolwiek przekonam się za kilka godzin - zastrzegła. Kaczmarek powtórzyła słowa Święty-Ersetic o tym, że w hali jest bardzo duszno. - A też nie pozwalają brać ze sobą wody, nie wiem czemu. Więc modliłam się, żeby bieg jak najszybciej się rozpoczął, bo myślałam, że za chwilę się uduszę. A co do specyfiki bieżni? To jeszcze nie był na tyle szybki bieg, żebym mogła ocenić, jak bardzo "oddaje". Tak naprawdę biegłam dosyć luźno, wydaje mi się, że lepiej czuję się w Toruniu, gdzie tartan jest trochę twardszy, ale zobaczymy co będzie dalej - opowiadała Kaczmarek z prędkością karabinu maszynowego. Wczoraj ukochany lekkoatletki, też celujący w medal w Belgradzie Konrad Bukowiecki, obchodził 25. urodziny. Nie jest tajemnicą, że "prezent", w postaci halowego medalu MŚ swojej połówki, kulomiot przyjąłby z ogromną radością. W gruncie rzeczy oboje mogą się obdarować medalami. Konrad Bukowiecki już dostał prezent! Kaczmarek tajemnicza... - Oczywiście, Konrad też jest bardzo wysoko. Dodatkowo jest bardzo mocny psychicznie, widzę po nim zmianę, zbudował się wynikami. I mam nadzieję, że jemu też pójdzie dobrze. A co do prezentów... Konrad dostał ode mnie prezent już wcześniej, nie będę zdradzać jaki. Natomiast wczoraj otrzymał też od reprezentacji torcik, lecz o dłuższym posiedzeniu nie było mowy. Ja poszłam spać o godz. 22, żeby na cały dzień mieć energię - opowiadała Kaczmarek. 24-latka podejrzewa, że w Belgradzie możemy być świadkami wielkich wyników. - Bardzo chciałabym tutaj pobiec w finale, choć po raz pierwszy jestem w ogóle na międzynarodowej imprezie halowej i biegam indywidualnie. Jest to dla mnie spory sprawdzian, bo nie codziennie biega się dwie "cztery setki" jednego dnia. Podejrzewam, że mogą to być bardzo szybkie mistrzostwa. Nie wiem, czy padnie rekord świata, ale podejrzewam, że finał może być najszybszy w historii. Tym bardziej nie będzie łatwo - przypuszcza zawodniczka AZS-AWF Wrocław. Artur Gac z Belgradu