Pierwszą z reprezentantek Polski, którą oglądaliśmy drugiego dnia zmagań halowych mistrzostw świata w Belgradzie była Klaudia Wojtunik. Nasza płotkarka, rywalizująca na dystansie 60 metrów, wystartowała w piątej serii eliminacyjnej, gdzie jej rywalkami były między innymi znakomita zawodniczka z Bahamów Devynne Charlton, która w tym sezonie pobiegła 7,90 s., a także Finka Reetta Hurske, również kandydatka do biegania w wielki finale. Awans do półfinałów bezpośrednio uzyskiwały trzy najlepsze zawodniczki z każdego biegu plus sześć z najlepszymi czasami eliminacji. Czytaj także: Doprowadzili naszą medalistkę do płaczu Niestety Polka pobiegła poniżej swoich możliwości i przybiegła na metę dopiero na piątym miejscu w swojej serii z czasem 8,21. Po biegu w rozmowie z reporterem TVP Sport mówiła, że choć technicznie nie wyglądało to tak źle, to mocno została na starcie i potem nie było już czasu, żeby nadrabiać. Najlepsza w jej serii eliminacyjnej okazała się faworyzowana Devynne Charlton, która wygrała z czasem 8,02.