Natalia Kaczmarek, Wojciech Nowicki, Paweł Fajdek, Maria Andrejczyk - to były największe gwiazdy białostockiego mityngu "Ambasadorów Białostockiego i Podlaskiego Sportu". Gwiazdy, które powoli już kończą sezon i to widać też po wynikach, znacznie odbiegających od ich najlepszych osiągnięć w tym sezonie. Może z wyjątkiem Kaczmarek, ale nasza mistrzyni Europy jest już po prostu zmęczona. Weronika Lizakowska jest w trochę innej sytuacji, na nią lekkoatletyczna Polska spojrzała bardzo uważnie 8 sierpnia, gdy na Stade de France ustanowiła fantastyczny rekord kraju na 1500 m - 3:57.31. Wystarczył on do siódmego miejsca w półfinale, podczas gdy do finału kwalifikowało się tylko sześć najlepszych pań. Nic dziwnego, że biegaczka Remusa Kościerzyny miała później łzy w oczach. Przecież Klaudia Kazimierska pobiegła w pierwszym biegu znacznie wolniej, a w finale się znalazła. Nowy rekord życiowy Weroniki Lizakowskiej w Białymstoku. Swojego biegu jednak nie wygrała Lizakowska mogła zmierzyć się z mistrzynią Polski już w Diamentowej Lidze w Chorzowie, a także z wieloma zawodniczkami ze światowej czołówki. Nie udało się, niedyspozycja zdrowotna sprawiła, że musiała z tego występu zrezygnować. Na bieżni pokazała się dopiero w sobotę w Białymstoku, na nietypowym dystansie 1000 metrów. Krótszym więc niż ten, w którym się specjalizuje, choć w tym roku biegała też na 800 m. Pobiegła bardzo dobrze, poprawiła swój rekord życiowy o... ponad 10 sekund - teraz wynosi on 2:39.33. Do najlepszego czasu w historii naszej lekkoatetyki, autorstwa Sofii Ennaoui, wciąż brakuje jednak jeszcze siedmiu sekund. Tymczasem w mityngu była zawodniczka, która ten rezultat pobiła. I ona Polskę zapamięta chyba na bardzo długo. Mowa o 20-letniej Amerykance Addison Wiley, która jeszcze pod koniec czerwca przepadła w Eugene w mistrzostwach USA w rywalizacji na 800 m już na poziomie półfinałów. Wydawać by się mogło, że skoro zajęła 19. miejsce w swoim kraju, to nie powinna zaistnieć w międzynarodowej rywalizacji. Nic bardziej mylnego. Fantastyczny wynik w Białymstoku. To nowy rekord USA i drugi najlepszy czas w 2024 roku na świecie 20-latka błysnęła już w środę w Szczecinie, gdy wygrała memoriał Wiesława Maniaka. Nie chodzi o samo zwycięstwo, ale o czas, w jakim to uczyniła. 1:56.83 to wyrównanie piątego najlepszego rezultatu w tym roku na świecie, szybciej biegały tylko największe sławy: Keely Hodgkinson, Jemma Reekie, Georgia Bell i Mary Moraa. Z północno-zachodniego zakątka Polski przeniosła się pod wschodnią granicę i tu... zapisała nowy rozdział w historii amerykańskiej lekkoatletyki! Oto bowiem Wiley wygrała zmagania na 1000 m, ale uczyniła to w czasie 2:31.49. To nowy rekord USA, poprzedni 25 lat temu w Brunswicku w USA ustanowiła Regina Jacobs, wtedy dwukrotna wicemistrzyni świata z Aten i Sewilli na 1500 m. Willey wtedy nie było jeszcze na świecie, jej obecny wynik jest o 31 setnych lepszy od poprzedniego rekordu Stanów Zjednoczonych. Mało tego, młodej Amerykance zabrakło zaledwie 25 setnych, by na listach za cały 2024 rok znaleźć się na pierwszej pozycji. Kenijka Nelly Chepchirchir, wygrywając Diamentową Ligę w Chorzowie sześć dni temu, uzyskała czas 2:31.24. A gorszy rezultat od Wiley miały choćby: Reekie, Moraa czy Ugandyjka Halimah Nakaayi.