Paweł Wiesiołek po sześciu konkurencjach siedmioboju był w znakomitej sytuacji. <a href="https://sport.interia.pl/lekkoatletyka/news-halowe-me-duza-niespodzianka-pawel-wiesiolek-o-krok-od-medal,nId,5092154#comments4-1">Świetny występ w skoku o tyczce, z poprawieniem rekordu życiowego na 5,20 m</a>, wysunął go na trzecią, medalową pozycję. Na koniec rywalizacji, w męczącym biegu na 1000 metrów pozostało mu bronić tego miejsca, względnie próbować zaatakować wyprzedzającego go Hiszpana Urenię. Paweł Wiesiołek przed wielką szansą Polak startował ze stratą 285 pkt do genialnego Francuza Kevina Mayera, pewnego niemal złota, oraz 25 pkt do drugiego Hiszpana Jorge Urenii. Bronił medalu przed Estończykiem Risto Lillemetsem ze stratą 77 pkt, Niemcem Andreasem Bechmannem, który traci 91 pkt oraz dobrze biegającym średnie dystansy Holendrem Rikiem Taamem.Holender zaatakował od razu i ruszył, ile tchu w piersi z rosnącą przewagą nad resztą stawki. Polak trzymał dystans, wiedział, że w przeliczeniu punktów na bieg, ma około 9 sekund przewagi nad holenderskim biegaczem. Kiedy więc Rik Taam wpadł perwszy na metę, liczyliśmy sekundy. Paweł Wiesiołek wpadł na metę jako drugi, ze stratą niespelna ośmiu sekund do Holendra. To wystarczyło. Czas 2.43,13 pozwolił mu osiągnąć w halowym siedmiboju najlepszy w życiu wynik 6133 pkt i brązowy medal - pierwszy wielobojowy medal w hali dla Polski od czasów Sebastiana Chmary, od ponad 20 lat.