Lisek i Robert Sobera dostali się do finału. Kwalifikacji nie przeszedł Paweł Wojciechowski. Problemów z awansem nie miał faworyt rywalizacji, rekordzista świata Szwed Armand Duplantis.Trzech zawodników pokonało 5,70 - Holender Menno Vloon, Niemiec Oleg Zernikel i Lisek. Dołączono do nich tych tyczkarzy, którzy w pierwszej próbie zaliczyli 5,60, a wśród nich był Sobera."Chyba bajeczna fryzura 'Mondo' pozwala mu skakać coraz wyżej. Ciężko powiedzieć, co więcej" - żartował zadowolony ze swojej postawy Lisek. Przyznał, że on też zapuszcza nieco włosy, aby skakać tak jak rywal ze Szwecji."Na poważnie podchodząc do tematu, to on skacze świetnie technicznie. Każdy z nas jest inny. Ja jestem wyższy i cięższy, więc nasze techniki się różnią. Ciężko jednoznacznie powiedzieć, co on ma takiego, czego my nie mamy, że skacze wyżej. Na pewno pomaga mu prędkość na rozbiegu" - ocenił Lisek.Przyznał jednak, że wcale nie uważa niedzielnego finału za rozstrzygnięty."Gdyby już teraz można było zawiesić medale na naszych szyjach, to po co organizować finał? Sport jest piękny niespodziankami. Patrzcie w kierunku skoku o tyczce. Będzie się działo" - dodał.Broniący tytułu Wojciechowski był bez formy cały sezon, ale dostał szansę występu w Toruniu. Miał nadzieję, że ta impreza da mu "kopa" i nareszcie zdoła się odbudować, ale tak się nie stało. Dwukrotny medalista mistrzostw świata nie zaliczył wysokości 5,50. Ale już przy 5,35 miał problemy."Na dobrą sprawę nie wiem, o co chodzi. Treningi pokazują, że skaczę, a przychodzą zawody i dzieją się takie hocki-klocki, jakie dzieją. Ciągle mam w głowie skoki w Wuhan i tę złamaną tyczkę. Potem zrobione zostały teoretycznie takie same tyczki, ale takie same nie były. To siedzi w głowie. Moje ciało po prostu broni się przed skakaniem takim jak kiedyś. Robota idzie, wszystko idzie do przodu, a wysokość stoi w miejscu. Ja po prostu się boję" - powiedział Wojciechowski.W piątek z rywalizacji wycofał się jeden z kandydatów do medalu Renaud Lavillenie. Francuz, który w tym sezonie znowu skakał regularnie po sześć metrów, doznał kontuzji łydki.Duplantis oddał w eliminacjach tylko jeden skok - na 5,60 - i to wystarczyło, żeby znaleźć się w czołowej ósemce.Finał rozpocznie się w niedzielę o godz. 17.05.Halowe mistrzostwa Europy w Toruniu potrwają do niedzieli. Polacy wywalczyli dotychczas dwa srebrne medale - w biegu na 1500 m Marcin Lewandowski oraz w pchnięciu kulą Michał Haratyk. Obaj bronili tytułów wywalczonych w 2019 roku w Glasgow. Autor: Tomasz Więcławski