- Jestem z Haliną daleko spokrewniona. Mój praprapradziadek i jej dziadek byli braćmi, a rodziny mimo dalekiego stopnia pokrewieństwa utrzymywały kontakty. Przyznaję, że przez długi czas specjalnie się nią nie interesowałam, bo sport to nie jest jakaś moja dziedzina. Uczestniczyłam jednak w zjazdach rodziny Konopackich, które organizowała moja kuzynka. Kiedyś poprosiła mnie o przeczytanie wiersza Haliny na jednym z takich spotkań. Dała mi jej tomik "Któregoś dnia". Wybrałam i odczytałam wiersz "Zachód słońca" i ona mnie po prostu uwiodła swoją poezją. Można powiedzieć, że przyszła do mnie z tymi wierszami i już jej nie wypuściłam - opowiadała Agnieszka Metelska, autorka książki "Złota. Legenda Haliny Konopackiej". Przyznała, że kiedy przygotowując się do jej napisania zaczęła "iść po śladach Konopackiej", okazało się, że książka wcale nie będzie tylko o niej. - Ale również o jej pierwszym mężu Ignacym Matuszewskim, który właściwie jest współbohaterem. Od pewnego momentu życia Haliny w zasadzie nie ma już bez niego. Na początku książki, przez ten pierwszy, sportowy okres musiałam w pewnym sensie "pójść za jej sukcesem", bo to jest tylko czas sukcesów, czego ukoronowaniem był pierwszy złoty medal olimpijski dla Polski w Amsterdamie w 1928 r. W związku z tym tonacja tej książki też jest tam pełna sukcesu, bo tak się układa jej życie. Jednak druga część, emigracyjna, jest gorzka" - powiedziała Metelska. - I tę część emigracyjnego jej losu wyznaczył Ignacy, jej mąż. Dlatego, że ona razem z nim wyjechała na emigrację, wyjechała ratując także razem z nim złoto Banku Polskiego. I właściwie od tego momentu to jest wspólny ich los. Poza tym jest to książka również o Kazimierzu Wierzyńskim, który był wybitnym poetą Skamandrytą i ich najbliższym przyjacielem, świadkiem na ich ślubie, który tak jak oni znalazł się na emigracji. Spotkali się w Paryżu, potem w Nowym Jorku. On zresztą żegnał Matuszewskiego, kiedy ów zmarł. Im dalej za nią szłam, tym więcej osób pojawiało się w obrębie mojego zainteresowania - podkreśliła autorka książki. Jak zaznaczyła, podczas prac nad książką nie mogła niestety przeprowadzić tej najważniejszej rozmowy, bo jej bohaterka zmarła w 1989 r. - Co ma swoje złe i dobre strony. Bohater już się "nie wtrąca", niczego nie wyznacza. A równocześnie są takie momenty, kiedy chciałoby się go jednak posadzić przed sobą i o coś zapytać. Podczas pisania musiałam się oczywiście przekopać przez tony papieru - pism, książek. Często jest tak, że trzeba przeczytać bardzo dużo, żeby wydobyć z tego na przykład jedno zdanie. Bardzo dużo materiału pozyskałam z Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Wiele oryginalnych materiałów, które nie były publikowane, zarówno o Halinie, jak i o Ignacym, jest stamtąd - relacjonowała Metelska. - Poza tym rozmówczynie miałam trzy. Wszystkie to były panie koło 90. Jedna bardzo ważna to siostrzenica Konopackiej, Krystyna Kotecka, która mi udostępniła również jej listy i fotografie, w tym szereg, które nie były publikowane. To była również wnuczka brata Matuszewskiego, Maria Matuszewska-Mostowska. Dotarłam jeszcze do hrabianki Beaty Ostrowskiej-Harris, jedynej żyjącej uczestniczki +złotej drogi+, czyli drogi ocalenia złota Banku Polskiego. Ona jako dziewczynka jechała tam ze swoimi rodzicami, na wyjazd z Polski zresztą namówił ich właśnie Ignacy Matuszewski - mówiła autorka książki. Jej zdaniem każdy zobaczy w tej książce taką twarz Haliny Konopackiej, jaką chce zobaczyć. - Jeżeli ktoś bardzo się interesuje sportem to pewnie najbardziej fascynujący będzie ten jej czas sportowy. Jeżeli ktoś interesuje się relacjami międzyludzkimi to bardzo interesujące są jej relacje damsko-męskie, ale również rodzinne, przyjacielskie. Jeżeli ktoś interesuje się historią to znajdzie tam cały duży kontekst historyczny, społeczno-środowiskowy. Dlatego, że ona nie jest wypreparowana, towarzyszy jej bowiem całe tło, okres międzywojenny jest bardzo szeroko przeze mnie potraktowany. Dla mnie ważne jest to, że ona po kolejnych porażkach, bo wcale nie jest tylko kobietą sukcesu, potrafiła zamknąć drzwi i budować siebie na nowo - zaakcentowała. - Trudno pisać o kobietach, które związały się z niezwykłymi mężczyznami. A Matuszewski, który jest w zasadzie równorzędnym bohaterem książki, zdecydowanie zaważył na jej życiu. On był ministrem skarbu w Polsce międzywojennej, piłsudczykiem, pisarzem, poetą, dyplomatą. Owianym nimbem bohatera uczestnikiem I wojny, a później wojny polsko-bolszewickiej 1920 r., który jako szef wywiadu odegrał niebywale ważną rolę w zwycięstwie polskim. Piłsudski powiedział wtedy, że w tej wojnie dzięki Matuszewskiemu wiedzieliśmy więcej o wrogu niż on sam wiedział o sobie. W 1939 r. Matuszewski kieruje ekspedycją ocalenia blisko 80 ton złota Banku Polskiego - opowiadała Metelska. Po wybuchu II wojny zasoby Banku Polskiego zostały ewakuowane z Polski przez Rumunię, Turcję i Syrię do Francji. Konopacka współuczestniczy w tej akcji, w tej drodze na emigrację. - Być może zostałaby w Polsce, być może by jej nie opuściła. Cały okres emigracyjny to pochodna tej decyzji o wyjeździe z Matuszewskim. A naprawdę dzieją się rzeczy niezwykłe w jej życiu, zostaje bowiem malarką i przybiera pseudonim Helen George, zakłada ekskluzywną pracownię krawiecką, gdzie zatrudnia Polki, projektuje, robi różne rzeczy. Później powie, że Ameryka pozwoliła jej "poznać samą siebie". Bo to już nie był ten okres dzikiego zachwytu nią, wybitną sportsmenką, tylko musiała sama zaistnieć i zaistniała. I to jest fenomenalne. Ona była bardzo wszechstronna, była taką prawdziwą kobietą renesansu - podsumowała autorka książki. Anna Kondek-Dyoniziak