- Sezon kończę dobrym czasem, czwartym w karierze, tylko trzy i pół minuty gorszym od rekordu życiowego. Rezultat mógłby być jeszcze lepszy, ale warunki pogodowe temu nie sprzyjały. Było zimno, zaledwie sześć stopni, przeszkadzał także wiatr. Poza tym pętla, na której chodziliśmy miała tylko kilometr, a więc sto nawrotów. Na każdym traciło się przynajmniej sekundę - powiedział Sudoł. Trzykrotny olimpijczyk (Ateny 2004, Pekin 2008, Londyn 2012), pracownik naukowy krakowskiej AWF, ukończył dystans 50 km po raz pierwszy od 30 lipca 2010 roku, gdy w Barcelonie zdobył srebrny medal mistrzostw Europy. - Mam nadzieję, że problemy zdrowotne są już poza mną. Myślę, że wynik 3:46.01 pozwoli mi wystartować w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Moskwie - dodał 34-letni Sudoł.