Prokuratorzy zarzucają mu m.in. przyjęcie 3,45 mln euro (3,87 mln dolarów) od sportowców podejrzanych o doping w zamian za ukrycie wyników ich testów. Dzięki temu mogli oni kontynuować kariery. W czwartek sąd wysłucha obrony i jak się przewiduje ogłosi wyrok. W trakcie przewodu sądowego Diack częściowo przyznał się do stawianych mu zarzutów. Twierdził jednak, że w "dobrej wierze" w latach 2011-2013 chronił sportowców uwikłanych w ten proceder po to, aby mogli wystartować w igrzyskach w Londynie. Większość stawianych mu zarzutów korupcyjnych Senegalczyk jednak odrzuca. Nie przyznaje się do wzięcia łapówki od jednego z rosyjskich banków, który był sponsorem mistrzostw świata w Moskwie w 2013 roku. O korupcji za czasów Diacka obszerne zeznania złożył były prawnik IAAF Habib Cisse. Powiedział, że sponsoring banku w Moskwie wcale nie był potrzebny, gdyż organizacja imprezy nie nie była aż tak kosztowna.