Lekkoatletyka pojawiła się w życiu 17-letniej obecnie Zuzanny Wiernickiej pod koniec szkoły podstawowej, w jej rodzinnym Piotrkowie Trybunalskim. Trafiła tam do klubu KS Polanik, do trenera Józefa Deląga. Szybko robiła postępy, mimo że nie były to zajęcia wymagające pełnego podporządkowania im całego życia. Ale dzięki wspólnym znajomym, dostała kontakt od Adama Kszczota do trenera Stanisława Jaszczaka, z którym zresztą współpracował i klubu RKS Łódź. Już pod okiem Jaszczaka Wiernicka poczyniła olbrzymie postępy. Dwa lata temu w mistrzostwach Europy juniorów młodszych zaryzykowała w biegu na 3000 m, zaatakowała na 300 m przed metą. Trzy starsze rywalki wyprzedziły ją na ostatniej prostej. To wtedy właśnie Kszczot, jak pisał portal epiotrkow.pl, wysłał jej wiadomość: "Nie martw się. Długa droga jeszcze przed Tobą. Masz papiery na bieganie". I po roku odważne bieganie już się opłaciło, w Jerozolimie została wicemistrzynią Europy U-20, bijąc rekord Polski juniorek młodszych, który należał do Sofii Ennaoui. Wtedy, w Jerozolimie, pokonała ją tylko znakomita Łotyszka Agate Caune, która swoją brawurą zachwyciła ekspertów kilka tygodni później w Budapeszcie. W eliminacyjnym biegu na 5000 m w seniorskich mistrzostwach świata ruszyła żywiołowo przed siebie, niewiele robiąc sobie z tego, że Beatrice Chebet czy Gudaf Tsegay chcą prowadzić rywalizację w wolniejszym tempie. I choć te znakomite Afrykanki wyprzedziły ją na samym końcu, to z czasem 15:00.48 wywalczyła awans do ścisłego finału. W nim nie pobiegła, doznała kontuzji. Wicemistrzyni Europy juniorek pierwszy przebiegła dystans 5000 metrów. Efekt? Piorunujący, kapitalny rekord kraju Wiernicka zaś, młodsza od Łotyszki o ponad dwa lata, dopiero w sobotę pierwszy raz w karierze przebiegła na zawodach 5000 m. W Ciechanowie odbyły się mistrzostwa Polski na tym dystansie w kategoriach U-20 i U-23. Biegaczka RKS Łódź rywalizowała jakby w swojej lidze - na mecie zameldowała się w czasie 15:55.78, jako pierwsza w historii nastolatka przebiegła ten dystans w kraju poniżej 16 minut. Rekord Polski należał do tej pory do Natalii Bielak z KS SMS Szklarska Poręba, która trzy lata temu w Piasecznie uzyskała czas 16:07.34, czyli o blisko 12 sekund gorszy. Drugą na mecie, Aleksandrę Szykulską z AZS AWFiS Gdańsk, wyprzedziła o ponad minutę, trzecią zaś Natalię Cygan ze Stali Stalowa Wola - o blisko dwie. A to lekkoatletki z rocznika 2005, czyli starsze od Wiernickiej. A można wręcz żałować, że nie pobiegła po medal w rywalizacji U-23, bo tam mistrzyni Polski Olimpia Breza uzyskała czas 15:54.03. Choć w maju w Karlsruhe była już o blisko pół minuty szybsza, a w lutym nieznacznie, o dwie sekundy, wygrała z Wiernicką na 3000 m w halowych mistrzostwach Polski w Toruniu. Jak Wiernicka ze swoim rekordowym czasem wygląda na tle zawodniczek do lat 20 z całego świata? Tu należy rozdzielić zawodniczki z Afryki od reszty. Etiopki zajmują na liście rankingowej osiem pierwszych pozycji, przewodzi Etiopka Birke Haylom (14:23.71). To zaś wynik lepszy od... seniorskiego rekordu Polski Lidii Chojeckiej o ponad 40 sekund. 17-latka z Piotrkowa jako pierwsza Europejka w tym roku zeszła jednak poniżej 16 minut, do tej pory rankingowi przewodziła Francuzka Fleur Templier (16:06.10). Wiernicka osiągnęła też minimum na mistrzostwa świata juniorów, które pod koniec wakacji odbędą się w Limie.