Fajdek w końcu nie wytrzymał. Wiadomość po igrzyskach, wprost o ludziach, którzy go hejtowali
Znakomita większość lekkoatletów wróciła z Paryża w niezbyt dobrych nastrojach. Jednym z niezadowolonych był Paweł Fajdek. Polski młociarz był krytykowany przez kibiców za swoje podejście do 5. miejsca w swojej konkurencji. Fajdek postanowił na spokojnie odpowiedzieć już po igrzyskach. Wciąż było w nim dużo złości i to nie tylko na niektórych kibiców, ale też tych, którzy powinni mu na co dzień pomagać.

Olimpijskie złoto - to marzenie wciąż krąży w głowie Pawła Fajdka. Wielokrotny mistrz świata w rzucie młotem nie został jak na razie mistrzem olimpijskim. Podczas igrzysk w Tokio udało mu się zdobyć brąz. Wtedy w konkursie triumfował jego kolega, Wojciech Nowicki. W Paryżu obaj nie byli jednak zadowoleni ze swoich rzutów.
Paweł Fajdek w gorzkich słowach o niektórych aspektach igrzysk
"Długo się zbierałem, żeby dodać tego posta i choć dalej nie wiem do końca, co napisać, to na pewno wiem, co będzie dalej" - rozpoczął swoją długą wypowiedź Paweł Fajdek. Bardzo szybko przeszedł od tego, że igrzyska są świętem radości, do tego, jaki wpływ mają na nie hejterzy.
"Oczywiście, jest to także okazja dla hejterów, którzy przy takich okazjach wylewają wszystko, co najgorsze, a w przypadku braku medali okazują swoje niezadowolenie poprzez atakowanie i wyśmiewanie ludzi, którzy poświęcili się całkowicie przez ostatnie lata, żeby najpierw móc się na igrzyska zakwalifikować, a następnie spełniać swoje marzenia i zaspokoić oczekiwania kibiców, walcząc o jak najlepsze rezultaty i miejsca na podium" - pisał rozeźlony lekkoatleta.
Później jego wypowiedź nabrała jednak innego tonu. Skupił się m.in. na tym, czy powinna być dla niego olimpijska rodzina i tym, że, jak napisał, jest mu wstyd, że wspólnie z innymi nie udało mu się zmienić obecnej sytuacji.
Paweł Fajdek o młodych sportowcach
Dodał, że jest mu wstyd za to, że ani on, ani nikt z jego środowiska nie zabrał się na poważnie, by spróbować zażegnać ten problem. "Dużą częścią olimpijskiej rodziny zostali młodzi ludzie, sportowcy, którzy po raz pierwszy znaleźli się na igrzyskach i przy tej całej radości i całym stresie towarzyszącym tak wielkiemu wydarzeniu, muszą mierzyć się jeszcze z całym tym internetowym s***m , gnojem który robią ludzie z d**y , ukrywający się za fałszywymi kontami w social mediach, pragnący upokorzyć i zabić chęć do uprawiania sportu w ludziach, którym zależy" - twierdził sportowiec.
Jak sam stwierdził, za 8-12 lat może zabraknąć osób, które chciałyby uprawiać wyczynowo sport, bo ten będzie im się kojarzył nie z prestiżem, a z wyśmiewaniem. Zaznaczył, że choć całkowicie hejtu nie da się wyplenić, to można przynajmniej spróbować go osłabić. Pisał też o tym, że kiedyś bycie "rodziną olimpijską" znaczyło o wiele więcej i czas powrócić do momentu, w którym szacunek dla olimpijczyków powróci.













