Fajdek miał uczcić polskiego króla, zrezygnował. Za chwilę stracił swój rekord
Mityng Stanislas w Tomblaine pod Nancy jest organizowany ku pamięci byłego polskiego króla Stanisława Leszczyńskiego, który w tych okolicach zakończył w XVII wieku swoje długie życie. Jedną z gwiazd miał być w piątek wieczorem Paweł Fajdek, jeszcze dzień wcześniej w regionalnej prasie przybliżano jego sylwetkę. Polski as ostatecznie zrezygnował z występu, a gdy zawody się zakończyły, stracił też swój historyczny rekord zawodów.

Meeting Stanislas na Stade Raymond-Petit w Tomblaine na przedmieściach Nancy ma kilkunastoletnią historię, ale i wysoką rangę w kalendarzu World Athletics - Continental Tour Silver. Jego nazwa jest nieprzypadkowa - na cześć byłego polskiego dwukrotnego króla Stanisława Leszczyńskiego. Po rezygnacji z tronu w Polsce wrócił do Francji, zarządzał Lotaryngią. I w Nancy jego spadek widać na każdym kroku.
Paweł Fajdek miał być jednym reprezentantów Polski, mimo urazu, którego doznał dwa tygodnie temu podczas zawodów w Estonii. Z kontuzją wystąpił w drużynowych mistrzostwach Europy w Madrycie, ale nie zaliczył żadnej mierzonej próby. W trzeciej był najbliżej powodzenia, młot uderzył jednak w linię, zabrakło kilku centymetrów do zmieszczenia się w promieniu. Polska zaś dostała jedyną "zerówkę" do łącznego dorobku, zamiast planowych 12-14 punktów.
Ostatecznie niczego to nie zmieniło, Biało-Czerwoni wywalczyli w Hiszpanii srebrne medale.
Jeszcze w opublikowanej w środę rano rozmowie przez Sportowe Fakty młociarz mówił, co mu dolega. - To jest kwestia więzozrostów i tego, by to przestało mnie boleć. Na piątek mam zaplanowane kolejne zawody i będę podejmował decyzje na bieżąco - zapewniał. Dodał też, że za dwa tygodnie powinien już zapomnieć o urazie. - Trochę mnie to jednak zastopuje - zaznaczył.
Dziennik Vosges Matin zapowiadał go jako jedną z gwiazd piątkowych zawodów w Tomblaine, obok m.in. płotkarza Pascala Martinota-Lagarde'a czy tyczkarki Angeliki Moser.
Ostatecznie jednak nazwisko Polaka zniknęło z list startowych na dobę przed rozpoczęciem zawodów.
Paweł Fajdek stracił rekord mityngu w Tomblaine. W Francji rywalizowali inni reprezentanci Polski
Fajdek aż do piątku był rekordzistą tego mityngu - w 2019 roku wygrał go rzucając 80.82 m. Tego samego dnia rekord jedną z najlepszych prób w historii miał nasz emerytowany już dyskobol Robert Urbanek - rzucił 65.81 m, to też rekord mityngu.
Wynik Fajdka dość szybko został jednak wymazany. W piątek już w drugiej serii Francuz Yann Chaussinand rzucił 81.14 m - potwierdził, że w takiej dyspozycji będzie jednym z faworytów do medalu MŚ w Tokio. 27-latek już w pierwszym starcie w roku, 1 lutego na Reunionie, rzucił 81.56 m, teraz przekroczył granicę 81 metrów już po raz trzeci. W Tomblaine pokonał m.in. Niemca Merlina Hummela, który tydzień temu w Madrycie rzucił 81.27 m. Teraz w najlepszej próbie miał 78.55.
W Lotaryngii pojawili się inni Polacy, choć nie uzyskali tym razem przełomowych wyników. Piotr Tarkowski tydzień temu dwa razy pokonał w skoku w dal granicę ośmiu metrów, teraz zaczął konkurs od 7.60 m - i już się nie poprawił. Wystarczyło to do siódmej lokaty.
W biegu na 800 metrów świetnie tempo nadawała Agata Kołakowska - wykorzystała to Etiopka Nigist Getachew, finiszowała w 1:58.15. Walcząca o przepustkę na mistrzostwa świata Angelika Sarna była szósta, w czasie 2:00.53.
Duże oczekiwania związane były ze startem Sofii Ennaoui na 1500 metrów - jej drugim na tym dystansie w sezonie. Polka nie była jednak w stanie ani zabrać się za Australijką Georgią Griffith, która uciekła wszystkim rywalkom, by na końcu osłabnąć. Ani też za tymi, które ruszyły w pogoń na ostatnich 300 metrach. Wygrała Szwajcarka Joceline Wind z rekordem życiowym 4:01.59, Ennaoui była ósma - 4:08.90.

