Swoboda nie ukrywa zadowolenia z obecnej formy. - Fajnie jest pokonać takie zawodniczki, bo widać jakikolwiek potencjał na to, żeby biegać w przyszłości szybko. Nie chciałabym za dużo o tym mówić, bo to może być takie "pompowanie balonika" i nakładanie na mnie presji, a ja się z tym dobrze nie czuję. Pamiętam jak było rok temu i dwa lata temu, po rekordzie świata (juniorek - red.). Ludzie wymagali ode mnie naprawdę dużych rzeczy, a ja nie umiałam temu sprostać i przez to wpadałam w dołek. Po prostu było mi przykro, że ludzie nie dostają tego czego chcą. A właśnie w tym sezonie powiedziałam, że sobie to odpuszczam. Robię to dla siebie i nikogo więcej - powiedziała. Lekkoatletka, do niedawna, myślała o tym żeby zakończyć karierę. - Po Berlinie (mistrzostwa Europy 2018 - red.) myślałam, że to jest mój ostatni start. Mówiłam sobie: Nie będę tego robić, nie chcę tego robić. Nie przynosi mi to w ogóle żadnej radości. Na szczęście moi rodzice, moje przyjaciółki, mój chłopak i moja trenerka powiedzieli, że mam do tego talent i muszę się po prostu do tego przyłożyć. No i się przyłożyłam, jest naprawdę wszystko super - stwierdziła sprinterka. - Rozśmiesza mnie tylko to, że przez dwa lata byłam najgorsza, ludzie przyczepiali się nawet o to, że mam za mocny makijaż. Teraz wszyscy mi mówią, że jestem piękna, że jestem chudziutka, że mój makijaż jest przepiękny. To pokazuje jacy ludzie są niefajni. To jest nie fair, bo człowiek naprawdę nie czuje się z tym dobrze, kiedy wszyscy wieszają na nim psy. Nie chce się wtedy wychodzić przed te kamery i chce się mieć po prostu spokój - zakończyła Swoboda.