Ewa Swoboda, trzecia zawodniczka Złotych Kolców 2024, najbardziej prestiżowej nagrody lekkoatletycznej w Polsce, przyznała otwarcie, że ten sezon ją przytłoczył. A co konkretnie? Odpowiedź wybrzmiała: - Ludzie. 27-latka mówiła o tym, że gdyby nie obecność brata na igrzyskach, to nie byłaby w stanie się tam zmobilizować. Opowiedziała też o tym, że czasami ma ochotę usunąć konto na Instagramie, bo ludzie takie rzeczy do niej wypisują. Ważna nagroda dla Natalii Bukowieckiej. Znowu okazała się najlepsza Ewa Swoboda: na igrzyskach siadłam trochę psychicznie Tomasz Kalemba, Interia Sport: To był kolejny bardzo dobry sezon w twoim wykonaniu. Zostałaś halową wicemistrzynią świata na 60 metrów, ale też wicemistrzynią Europy na stadionie na 100 metrów. Pobiłaś rekord Polski na tym pierwszym dystansie. Ewa Swoboda: - Teraz, kiedy na chłodno to wszystko przeanalizowałam, to rzeczywiście dochodzę do wniosku, że to był bardzo dobry sezon. Startowałam w trzech imprezach, z których przywiozłam dwa medale, w tym pierwszy seniorski na 100 metrów. Zabrakło tylko olimpijskiego finału w Paryżu. Jeszcze będę trenowała do kolejnych igrzysk, więc mam nadzieję, że tam mi się uda. W stolicy Francji zabrakło energii? - Nie byłam zmęczona na igrzyskach, ale siadłam tam trochę psychicznie. Gdyby nie mój brat, to na pewno nie miałabym tam tyle energii, by pobić 10,99 sek. On przyjechał do Paryża i dzięki niemu się zebrałam. Byłam już zrezygnowana i przemęczona. Za dużo było bodźców i to mi się dało we znaki. Najważniejsze jest zatem to, co siedzi w głowie? - Tak. W eliminacjach pobiegłam super - 10,99 sek. W półfinale być może wszystkie stresowałyśmy się tym, że to był pierwszy bieg i przez to był on najwolniejszy. Dobra. Zakopuję już to, co było w tym roku i zobaczymy, co przyniesie następny. Jak będzie wyglądał sezon poolimpijski? Zobaczymy cię w hali? - Hali nie odpuszczę. Raz tak zrobiłam w 2021 roku, to potem nic mi nie zostało na koniec roku. Hala jest dla mnie obowiązkowym elementem całego sezonu. Mówiłam, że nie będę startowała w halowych mistrzostwach świata, ale to było wtedy, kiedy byłam zmęczona i zła. Z trenerką mamy jednak taki plan, by wystartować w halowych mistrzostwach Europy i świata. W końcu będę broniła tytułu wicemistrzyni świata, to szkoda było przepuścić taką okazję. A może atakowała tytuł mistrzyni świata? - Miejmy nadzieję (śmiech). Jest już z trenerką Iwoną Krupą plan na następne czterolecie, czy nie sięgacie tak daleko? - Nie. Na razie tylko rozmawiałyśmy o dwóch najbliższych sezonach. Zostało nam jeszcze trochę lat, ale będziemy to wszystko planować na bieżąco. Kolejna igrzyska w 2028 roku odbędą się w Los Angeles. - Nie przepadam za Stanami Zjednoczonymi. Nie podobają mi się. Nie wybiegajmy tak daleko w przyszłość. Przerwa macierzyńska w planie? - Nie myślę o tym na razie. Na dzieci przyjdzie czas. A jak odpoczywałaś po tym ostatnim intensywnym sezonie? - Zamknęłam się na długi czas w domu. Potem wyjechaliśmy na Maderę. Bardzo polecam wszystkim to miejsce. Na pewno tam wrócę. Byliśmy też jeszcze z Chorwacji. I tyle. Do rekordu Polski brakuje ci jeszcze 0,01 sek. W ubiegłym roku pobiegłaś 10,94 sek. Pobicie tego wyniku jest jeszcze możliwe? - Jestem blisko tego rekordu Polski na 100 metrów, ale zawsze jak się jest blisko, to jest to trudne do zrobienia. Tak samo było z pokonaniem bariery 11 sekund. Byłam gotowa na to, bo biegałam poniżej siedmiu sekund na 60 metrów, ale w tej setce czegoś brakowało. Myślę, że trzeba to sobie wszystko w głowie poukładać i być świadomym tego, że jest się gotowym na to. Może kiedyś zrobię ten rekord Polski. Chciałabym. I 60 metrów i 100 metrów - Ewa Swoboda. Fajnie by to wyglądało. Ten sezon cię wymęczył, ale w kolejnym mistrzostwa świata są dopiero w połowie września. W Tokio. Tam nie pojechałaś na igrzyska przez kontuzję. - To będzie bardzo ciężki sezon, ale fajnie, że hala zaczyna się późno. Pierwsze zawody są w lutym. Potem będą halowe mistrzostwa Europy i świata. Po nich będzie trochę przerwy do sezonu letniego. Myślę, że jak dobrze pójdzie, to będę gotowa na wrzesień. W tym miesiącu jeszcze tak szybko - mam nadzieję - nie biegałam. Co zrobić, żebyś w Tokio nie była tak przytłoczona jak w Paryżu? - W tym sezonie byłam już przytłoczona od startu na Bahamach. Wiem, nad czym muszę pracować, by wyszło dobrze, ale nie jest to takie proste. Co się tak przytłoczyło na Bahamach? - Ludzie. Ludzie. Kropka. Lubię spokój. Rozumiem, że jesteśmy na zawodach i jestem wtedy "w swoim żywiole" i wiem, co mam robić. Kiedy jednak idę ulicą, to jestem tylko sobą. Na co dzień jesteśmy sportowcami, ale też jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy chcą żyć swoim życiem. Chciałabym, by ludzie to zrozumieli. Odczuwasz popularność, bo masz milionową publikę na Instagramie? Dostajesz jakieś wiadomości? - Wolę nie mówić, co tam dostaję od ludzi z całego świata. Czasami mam naprawdę ochotę usunąć Instagrama. Tyle że on jest fajny, bo mam kontakt z ludźmi na całym świecie, a szczególnie z dziewczynami z bieżni. Niektórzy mogliby jednak odejść z Internetu. Na Stadionie Śląskim - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport