Swoboda, jak na jedną z głównych faworytek do zwycięstwa przystało, już w eliminacjach wysłała sygnał, że zaczyna walkę o pełną pulę. W swoim pierwszym biegu "przywiozła" za plecami wszystkie rywalki, uzyskując czas 7,17. Dokładnie identyczny rezultat co do tysięcznej części sekundy (7.162) zmierzono Amerykance Kayli White, więc na końcu zadecydowała słabsza reakcja startowa (0,197), która premiowała Polkę. Ewa Swoboda: Nie będę obiecywać kiedy, ale kiedyś na pewno W finale Swoboda stoczyła zaciekłą walkę o podium, ostatecznie zajmując drugie miejsce. Podopieczna trenerki Iwony Krupy więcej straciła do Kambundji niż miała przewagi nad trzecią i czwartą zawodniczką. Nic dziwnego, że w rozmowie po biegu nie była najszczęśliwszą zawodniczką. - W finale już trochę lepiej wyszłam niż w eliminacjach, gdzie reakcję startową miałam ponad 0,190. Wynik 7,11 jest troszeczkę do przodu, i dobrze, bo już się martwiłam, że coś jest nie tak. Jest fajnie, teraz muszę wyleczyć kolano. Przede mną mistrzostwa Polski, później mistrzostwa Europy, więc jedziemy dalej - zaczęła Swoboda. 25-latka, była halowa mistrzyni Europy z 2019 roku, zapytana o rezerwę, bez namysłu odpowiedziała: - Myślę, że tutaj - po czym wskazała palcem na głowę. - To chyba tylko tyle. No i w kolanie. Zostawmy jeszcze to kolano, żeby było na co zwalić - puściła oko Swoboda. Po chwili jednak znów wróciła do kwestii mentalnych. - Trzeba się trochę uspokoić, "wyczilować" wszystko, no i wziąć się za robotę, bo dawno nie zrobiłam porządnego treningu. Teraz mam trochę czasu do mistrzostw Polski, zostaję w Toruniu, więc będę pracować, żebyście się cieszyli z moich startów - zwróciła się do swoich kibiców. W końcu znów pojawił się temat, który wraca jak bumerang, czyli kiedy znów złamie granicę siedmiu sekund. Przypomnijmy, że obecny rekord naszej najlepszej sprinterki na 60 m wynosi 6,99, a ustanowiła go przed rokiem właśnie w Arenie Toruń. - Na spokojnie, może się to uda w tym sezonie, może w następnym. Nie można co sezon robić życiówek, rekordów Polski, bo to jest po prostu niemożliwe. Ja też jestem już coraz starsza i też ciężej o to wszystko - mówiąc to Swoboda nagle przerwała wywiad, jakby rozdrażniona zachowaniem części fanów, wykrzykując kilkukrotnie: "chwila". Po paru sekundach, jak gdyby nigdy nic, kontynuowała myśl, podsumowując temat rezultatu jeszcze jednym zdaniem, które zabrzmiało jak deklaracja. - Nie będę obiecywać kiedy, ale kiedyś na pewno - spuentowała Swoboda.