Od minionej soboty do Swobody należy najlepszy w tym roku wynik na świecie na 60 m - 7,08, uzyskany podczas mityngu IAAF World Indoor Tour w Karlsruhe. 21-letnia zawodniczka AZS-AWF Katowice osiągnęła w Niemczech czas o 0,01 s. gorszy od własnego rekordu Polski już w eliminacjach. Finał też padł jej łupem, z czasem 7,10. Po powrocie do Polski Swoboda potwierdziła dyspozycję na dwóch mityngach. Najpierw wygrała bieg na 60 m podczas Orlen Cup w Łodzi (z czasem 7.13 s. wypełniła minimum na HME w Glasgow), a następnie dała pokaz mocy na Orlen Copernicus Cup w Toruniu. Tam liderka światowych tabel zostawiła w pokonanym polu jedną z najszybszych w ostatnich latach kobiet na świecie Marie Josee Ta Lou. Polka uzyskała w finale 7,15, a reprezentantka Wybrzeża Kości Słoniowej - 7,16. Po mityngu będąca na ustach wszystkich Polka podzieliła się, co sprawiło, że w ten sezon weszła tak imponującą dyspozycją. - Rzeczywiście jest tak, że odzyskałam radość z biegania. Trzeba było sobie poukładać kilka rzeczy w głowie. Będę to powtarzać w każdym wywiadzie, że musiałam pozbyć się toksycznych ludzi ze swojego życia i toksycznych myśli. To daje człowiekowi wolną głowę i wtedy może zrobić, co tylko chce - mówi Swoboda. - Będziemy ten rok dzielić na cztery sezony. Jest teraz, potem biegamy w Yokohamie, potem są moje młodzieżowe mistrzostwa Europy i dopiero seniorskie mistrzostwa świata w Katarze. Między tym wszystkim będzie jeszcze jakiś czas, żeby odpocząć, zresetować się. Nie mówię, że będę gdzieś jeździć daleko na wakacje, ale myślę o zwykłym posiedzeniu w domu - dodała gwiazda naszej lekkoatletyki. Art