Partner merytoryczny: Eleven Sports

Europejska sensacja w finale ze Skrzyszowską. Genialna Jamajka pokonana

Dla Pii Skrzyszowskiej, naszej brązowej medalistki mistrzostw Europy z Rzymu, już sam start w finale Diamentowej Ligi w Brukseli był sporą niespodzianką. We wrześniu forma Polki spadła, w Belgii też nie było już pod tym względem dobrze. A że można znakomitą dyspozycję zachować przez dłuższy czas pokazała choćby jej dobra koleżanka, Holenderka Nadine Visser. Do końca walczyła o drugą pozycję ze znakomitą Jamajką Ackerą Nugent - i ją wygrała. A w całym cyklu najlepsza okazała się Portorykanka Jasmine Camacho-Quinn.

Pia Skrzyszowska i Nadine Visser. Holenderka w Brukseli pobiegła znakomicie, Polka - trochę gorzej
Pia Skrzyszowska i Nadine Visser. Holenderka w Brukseli pobiegła znakomicie, Polka - trochę gorzej/ANDRZEJ IWAŃCZUK/NurPhoto via AFP/AFP

Dla Pii Skrzyszowskiej finałowy występ w Brukseli był już czwartym występem we wrześniu, zarazem jednak - najsłabszym. Mimo dobrego startu, bo w tym względzie nie ustępowała znakomitym rywalkom. A nie da się ukryć, ze generalnie niemal w każdych zawodach, w których biega teraz Polka, obsada finałów jest znakomita. Dziś światowa czołówka składa się z kilkunastu zawodniczek, z których każda w tym sezonie biegała 100 m przez płotki poniżej 12,5 s.

Polka do finału Diamentowej Ligi - najbardziej prestiżowego lekkoatletycznego cyklu na świecie, awansowała dzięki wycofaniom się innych sprinterek. Choćby mistrzyni olimpijskiej Masai Russell, choć Amerykanka występowała jeszcze kilka dni temu. Już po nieudanych igrzyskach sezon zakończyła rekordzistka świata Tobi Amusan, która zabierała główną nagrodę w finałach Diamentowej Ligi w trzech ostatnich sezonach. Było więc jasne, że teraz 30 tys. dolarów trafi do innej zawodniczki.

Mistrzyni olimpijska z Tokio kapitalna w końcówce sezonu. Znakomity czas w zimnej Brukseli

Faworytką była Ackera Nugent, która niedawno w Rzymie uzyskała najlepszy w tym rok wynik na świecie (12.24 s). Prezentowała się znakomicie, ma za sobą znakomity sezon, ale w finale olimpijskim popełniła akurat błąd. Mogła jej zagrozić była mistrzyni z igrzysk w Tokio, a teraz trzecia w Paryżu Jasmine Camacho-Quinn - ona z kolei regularnie w Diamentowych Ligach biegała ostatnio poniżej 12,4 s (Lozanna, Zurych).

Zaskoczyła jednak Nadine Visser - Holenderka walczyła właśnie z Nugent, ale i z Amerykanką Grace Stark - stawką było... drugie miejsce. I Holenderka z tej batalii wyszła zwycięsko - pokonała najszybszą zawodniczkę w 2024 roku o jedną setną sekundy (12.54 s).

Jasmine Camacho-Quinn/EPA/OLIVIER HOSLET/PAP/EPA

Tylko że poza jej zasięgiem byłą dziś Camacho-Quinn. Doświadczona zawodniczka z Portoryko znów była niemal bezbłędna - wygrała zdecydowanie, mimo zimna uzyskała wspaniały czas 12.38 s. Gorszy od swojego rekordu mityngu sprzed dwóch lat, ale w tych warunkach osiągnęła wynik niemal idealny. Po raz dziesiąty zeszła w tym roku poniżej 12,5 s, a po raz szósty - poniżej czasu 12.40 s.

Pia Skrzyszowska się w tej walce nie liczyła, choć dobre wyszła z bloków. Była nawet wtedy przed biegnącą na torze obok aktualną mistrzynią świata Danielle Williams, ale później stało się jasne, że szczyt formy ma już dawno za sobą. A teraz po prostu kończy sezon, choć z najlepszymi na świecie. Aż 18 razy w tym roku biegła ten dystans, ale ani razu nie miała czasu z trzynastką z przodu. A teraz to się zdarzyło - zakończyła zmagania z rezultatem 13.16, do siódmej mistrzyni Europy Cyreny Samby-Mayeli straciła aż 38 setnych.

Pia Skrzyszowska: Po prostu znów byłam o włos. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Jasmine Camacho-Quinn/AFP/AFP MICHAL CIZEK/Michal Cizek/AFP
Pia Skrzyszowska/Artur Widak/NurPhoto/AFP
Nadine Visser i Pia Skrzyszowska/ALEXANDRE MARTINS/DPPI via AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem