Pia Skrzyszowska od samego rana spisywała się fantastycznie w halowych mistrzostwach świata w lekkoatletyce. Polka jak rakieta pobiegła eliminacje. Była w nich najszybsza z czasem 7,80 sek. To zwiastowało wielkie emocje wieczorem. I tak było. W półfinałach miała trzeci czas. Wyrównała też rekord życiowy - 7,78 sek. Wielka tajemnica Ewy Swobody, ogłosiła już oficjalnie. "Do końca kariery" Wielkie emocje Pii Skrzyszowskiej w wywiadzie dla TVP Sport. Polka miała ogromny problem W finale też zameldowała się trzecia - 7,79 sek. Szybsze od niej były Devynne Charlton z Bahamów, która poprawiła własny rekord świata - 7,65 sek. Druga była Francuzka Cyrena Samba-Mayela - 7,74 sek. Skrzyszowska była trzecia. Polka skakała z radości, a zaraz po biegu udzieliła Michałowi Chmielewskiemu z TVP Sport emocjonalnego wywiadu. - Tak się cieszę z tego, co się tutaj wydarzyło. Ostatni tydzień był tak ciężki. Cały sezon goniłam za rekordem Polski, a mam brązowy medal HMŚ. Jeszcze po półfinale miałam problem z kostką i wiele czasu przed finałem spędziłam u fizjoterapeuty - mówiła Skrzyszowska. Jak się okazuje, jej droga do sukcesu nie była usłana różami. Polka nie mogła bowiem chodzić, a tymczasem musiała przygotowywać się do halowych mistrzostw świata. - Po mistrzostwach Polski upuściłam 10-kilogramowy ciężarek na siłowni na stopę i miałam duży problem. Był wielki, fioletowy siniak. Do tego doszła alergia, a kilka dni temu byłam chora. Była presja, którą sobie narzuciłam. Tak chciałam rekord Polski. Nie mam go, ale mam brąz HMŚ. Przed każdym biegiem było wiele emocji, choć byłam spokojna. Jak chcę myśleć o czymś na igrzyskach olimpijskich, to nie mogę się bać halowych mistrzostw świata - opowiadała Skrzyszowska.