Natalia Kaczmarek w Paryżu pokonała Rhasidat Adeleke, ale pobiegła wolniej od dwóch innych wielkich gwiazd - Salwy Eid Naser i Marileidy Paulino. Historia z finału igrzysk olimpijskich w Paryżu powtórzyła się w niedzielę w Chorzowie - podczas Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej zaliczanego do cyklu Diamentowej Ligi nasza reprezentantka była trzecia z czasem 49.95 s. Kaczmarek pokazała wielką klasę, bo musiała gonić rywalki - po wyjściu na ostatnią prostą plasowała się na szóstym miejscu, ale wrzuciła "wyższy bieg", finiszując za Naser i Paulino, która zwycięstwo w biegu przypieczętowała dodatkowo rekordem mitingu. Po starcie w rozmowie z TVP Sport brązowa medalistka igrzysk szczerze zrecenzowała swój występ. "Muszę przyznać, że było ciężko. Jak ruszyłam to zobaczyłam, że zawodniczki mi uciekają. Forma jest trochę wakacyjna, ciśnienie po igrzyskach zeszło i ciężko było się zmobilizować do tego startu" - wyznała. I dodała: Rekord świata i 50 tys. dolarów. Polak krzyczał na cały głos, stadion oszalał Natalia Kaczmarek podziękowała kibicom. "Prawie się popłakałam" Kaczmarek, dla której był to ostatni w sezonie start na 400 metrów (w akcji zobaczymy ją jeszcze w Białymstoku i Olsztynie, gdzie pobiegnie na innych dystansach), nie kryła jednak radości z tego, że udało jej się nawiązać walkę z najlepszymi. "Lubię coś udowadniać i wygrywać z innymi zawodniczkami. Nie wiedziałam, w jakiej inne dziewczyny są formie, ale wiedziałam, że moja nie jest perfekcyjna. Więc fajnie, że dowiozłam trzecie miejsce i znowu pokazałam, że jestem w światowej czołówce" - podkreśliła. Po tym stwierdzeniu prowadzący rozmowę Szymon Borczuch chciał skończyć wywiad, ale Kaczmarek postanowiła powiedzieć jeszcze kilka słów od siebie. Polka zwróciła się w stronę kamery i przemówiła do kibiców. "Dziękuję wam bardzo za doping. Jak wyszłam, to prawie popłakałam się przed startem, tak ciężko było się zebrać. Dziękuję wszystkim" - powiedziała. Pia Skrzyszowska jak w Paryżu, ogromny pech Polki. Szybko się wytłumaczyła