"Początkowo ta lista była faktycznie bardzo długa, ale teraz odbieram coraz więcej telefonów z informacją o rezygnacji z tej możliwości. Głównym powodem jest złagodzenie obostrzeń i znalezienie alternatyw w swoim otoczeniu" - dodał Kęcki. Związek chciał wysłać sportowców do Spały i Zakopanego. W obiektach COS mieli zostać skoszarowani z dostępem do hal, stadionów, basenów i możliwością odbywania normalnych treningów. "Ten pomysł jest dobry, ale niewiele osób chce zgodzić się na takie całkowite zamknięcie. Tym bardziej, że procedur do spełnienia przed wyjazdem i w jego trakcie jest bardzo dużo. A coraz więcej lekkoatletów radzi sobie lokalnie. Mają możliwość skorzystania z miejscowego stadionu, siłowni, lasu, odnowy biologicznej i to im odpowiada" - tłumaczył dyrektor sportowy PZLA. Jak zaznaczył, lekkoatletyka jest dyscypliną, która nie potrzebuje dużo sprzętu czy miejsca. Treningiem zastępczym można osiągnąć takie same wyniki, a złagodzenie obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa pozwala sportowcom na więcej swobody. "Teraz trudno przewidzieć, co będzie dalej. Działamy na zasadzie chwili. Jest decyzja, jest nasz ruch. Z COS-ów otrzymaliśmy informację, że w każdej chwili mogą ruszyć. Lekarz kadry Jarosław Krzywański przygotowuje procedury, który muszą być spójne z tymi, które zostaną narzucone przez Ministerstwo Zdrowia. Trudno jednak teraz powiedzieć, ilu zawodników zdecyduje się zamieszkać w Spale. Na chwilę obecną nie będzie to duża grupa, ale z czasem może się okazać, że będzie się powiększać" - zaznaczył Kęcki. Nie wyklucza on także lokalnej pomocy zawodnikom. "Na razie za wcześnie o takich rozwiązaniach mówić, ale jeśli będzie trzeba i będzie takie pozwolenie, otworzymy też lokalne ośrodki, np. w Warszawie, Karpaczu, Bydgoszczy. Tak, by w różnych częściach Polski były możliwości treningu. Niewykluczone, że zapewnimy też catering" - wspomniał. On sam nie chce przewidywać przyszłości, bo ta z dnia na dzień się zmienia. Ma świadomość, że lekkoatleci z niepokojem obserwują sytuację na świecie i zastanawiają się, czy rozpocznie się sezon. "My też na razie nie wiemy, co będzie. European Athletics bardzo chce zorganizować w sierpniu mistrzostwa kontynentu w Paryżu. Jeśli liczba zachorowań we Francji zacznie spadać i będzie tendencja powrotu do normalności, myślę, że impreza się odbędzie. Ale nawet trzy tygodnie wcześniej może się okazać, że nie jest to możliwe, bo nagle rozpocznie się kolejna fala epidemii. My rozważamy różne warianty, ale generalnie ten rok jest idealny, żeby naprawić swój organizm" - podkreślił. I z takiej możliwości skorzystało już kilku lekkoatletów. Po zabiegach kolan są m.in. młociarki - dwukrotna mistrzyni olimpijska i rekordzistka świata Anita Włodarczyk oraz wicemistrzyni globu Joanna Fiodorow, a także dwukrotny wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem Piotr Małachowski. "Jedni muszą poddać się zabiegowi, innym pomoże po prostu odpoczynek. Wielu zawodników stara się też teraz zadbać o swoje słabsze strony, stosują trening funkcjonalny lub ćwiczą te partie mięśni, na które zazwyczaj nie ma czasu" - zauważył Kęcki. Zapewnił też, że związek zrobi wszystko, by lekkoatleci mieli możliwość sprawdzenia swojej formy. "Postaramy się zorganizować chociażby mistrzostwa Polski. Nawet, jeśli miałyby się odbyć we wrześniu. Oczywiście, jeśli się okaże, że nie jest to realne, to pewnych rzeczy nie przeskoczymy" - zaznaczył. Pandemia koronawirusa sprawiła, że lekkoatleci nie wiedzą, czy będą mieli okazję rywalizacji na stadionie. Sezon zazwyczaj zaczyna się w maju, ale już teraz wiadomo, że żadne zawody w tym miesiącu się nie odbędą. Po przesunięciu o rok igrzysk olimpijskich w Tokio, docelową imprezą stały się mistrzostwa Europy w Paryżu, które zaplanowane są na koniec sierpnia. W maju ma zapaść decyzja, czy Francuzi zdołają je zorganizować. Na całym świecie jest już prawie 2,5 mln zachorowań na Covid-19. Stwierdzono ponad 171 tys. zgonów. mar/ pp/