Dwie wielkie mistrzynie zrezygnowały, ofiary igrzysk. A Polki wciąż z szansami
Marząca o poprawieniu rekordu świata na 200 m Shericka Jackson zrezygnowała ze startu na 100 metrów, by skupić się na dwukrotnie dłuższym dystansie. A dziś miała biec w eliminacjach razem z naszą Martyną Kotwiłą. Mało tego, ze stawki wypadła też słynna Iworyjka Marie-Josee Ta Lou-Smith, kontuzja z finału setki okazała się zbyt poważna. Polka swojej szansy nie wykorzystała, została już na łuku. Lepiej pobiegła Kryscina Cimanouska, ale ona też będzie musiała walczyć w repasażach.

Rok temu Shericka Jackson dwukrotnie była ledwie o kilka setnych sekundy od poprawienia rekordu z brodą z igrzysk w Seulu słynnej Florence Griffith-Joyner, do dziś to 21.34 s. Nie udało się w Budapeszcie, nie udało się w Diamentowej Lidze. Byłaby pewną kandydatką do medalu tak na 100, jak i na 200 m, gdyby nie... zdrowie.
Miała problemy mięśniowe, odezwały się ponownie kilka tygodni temu, już w lipcu, w mityngu w Szekesfehervarze. Jamajski obóz uspokajał, ze to "spięcie mięśniowe", nic poważnego, prawda była bardziej bolesna. Jamajka już w środę zrezygnowała za startu na 100 m, dziś nie pojawiła się w eliminacjach na dystansie, na którym jest najmocniejsza. Odpadła jedna z największych faworytek.
I nie jedyna - kontuzja odniesiona w finale 100 m sprawiła, że pusty tor już w pierwszym biegu zostawiła Marie-Josee Ta Lou-Smith, to też spora strata dla konkurencji. Zarazem i ważna informacja dla Polek przed startem sztafet.
Kiepskie czasy Polek, miało być inaczej. To jak to będzie wyglądać w sztafetach?
Nasza sztafeta być może powalczy o olimpijski finał, na razie forma Polek jednak nie daje dużego optymizmu. Oczywiście poza Ewą Swobodą, bo ona pobiegła w sobotę bardzo dobrze, pech - jedna setna sekundy - sprawiły, że nie znalazła się w najlepszej ósemce.
Znacznie gorzej wyglądała zaś Magdalena Stefanowicz, a dziś na 200 m - Martyna Kotwiła.
Ona pobiegła w trzeciej serii, z której wypadła Jackson. Wydawało się, że może, gdyby Polka pobiegła na poziomie rekordu życiowego, będzie w stanie powalczyć o trzecie miejsce. Nie było o tym mowy, Kotwiła już po 60, może 70 metrach, została dogoniona przez Daryll Neitę, która w sobotę biegła dwa razy na 100 m. Na prostą wyszła ostatnia, później wyprzedziła Włoszkę Annę Bongiorni, ale szóste miejsce niewiele dało. Czas 23.49 s też był słaby.

W czwartej serii wystartowała zaś Kryscina Cimanouska, dla niej to drugie igrzyska, ale pierwsze w polskich barwach. Z Tokio uciekała przed agentami reżimu Łukaszenki, znalazła nowy dom w Polsce. Ona też zawaliła pierwszą część dystansu, lepiej finiszowała, ale czas 23.30 s to dużo poniżej jej możliwości. Tu dało piąte miejsce, do awansu zabrakło blisko pół sekundy.
Obie Polki pobiegną w poniedziałek w repasażach, to ich ostatnia szansa na zostanie w rywalizacji. Nie ma co ukrywać, o sukces będzie jednak bardzo trudno.
Klasę zaś pokazały największe faworytki do złota: Julien Alfred, złota na 100 m, z łatwością wygrała pierwszy bieg, zwalniając na końcu (22.41 s), a później Amerykanka Gabrielle Thomas (22.20 s)
Zobacz również:










