Pierwsze zawody z kalendarza World Athletics odbyły się tydzień temu w Dortmundzie (Bronze Level), następnego dnia w Luksemburgu stoczono walkę podczas mityngu rangi Silver. W obu zresztą istotne role w rywalizacjach odgrywali Biało-Czewoni, m.in. Konrad Bukowiecki, Jakub Szymański czy Patryk Sieradzki. Tych elitarnych mityngów, najwyższej kategorii, światowa organizacja ma w planach dziewięć. Jednym z nich jest toruński Orlen Copernicus Cup, zaplanowany na 16 lutego. Z uwagi na fakt, że odbędzie się niedługo przed mistrzostwami Europy (po nim będzie jeszcze tylko rywalizacja w Madrycie oraz krajowe mistrzostwach w hali w poszczególnych krajach), zawodniczki i zawodnicy będą pewnie w lepszej dyspozycji. Choć przykład Szymańskiego, który na starcie sezonu pobił rekord Polski, pokazuje, że i już teraz można się wybić. Klaudia Wojtunik i Damian Czykier na podium w dalekim Kazachstanie. Z niezłymi czasami Nie da się ukryć, że zawody w Astanie nie ściągnęły wielu gwiazd - mimo solidnych nagród finansowych, ale też punktów do rankingu World Athletics. A że może on mieć absolutnie klucowe znaczenie, przekonała się w poprzednim sezonie Klaudia Wojtunik. Latem zeszłego roku walczyła o prawo startu w igrzyskach olimpijskich, uzyskała nawet minimum, ale wtedy - w mityngu w Atenach, wiało akurat nieco za mocno. I jej 12.67 s na 100 m przez płotki nie mogło być uznane za oficjalny rekord życiowy. Podopieczna trenera Mikołaja Justyńskiego miała jeszcze szansę na kwalifikację z rankingu światowego, sytuacja decydowała się do samego końca. I ostatecznie... została tą pierwszą pod kreską, igrzyska zobaczyła w telewizorze. Już wtedy, w sierpniu, zapowiedziała, że w przyszłości wcześniej będzie się starała o odpowiednie wyniki rankingowe. I w Astanie zaczęła ten zamysł realizować. 25-letnia płotkarka w eliminacjach jeszcze nie błysnęła, w swoim biegu zajęła trzecie miejsce z czasem 8.24 s. To wystarczyło jednak do awansu, był to szósty wynik łącznie. Tydzień temu w Luksemburgu uzyskała 8.20 i 8.12 s, a jej rekord życiowy sprzed trzech lat to 8.07 s. W finale Polka spisała się bardzo dobrze - świetnie wyszła z bloków, wydawało się nawet, że może skończyć na drugiej pozycji. Finiszowała trzecia - czas to 8.13 s. Możliwe, że ta "życiówka" jednak w tym sezonie zostanie poprawiona, choć do najlepszych na świecie, w tym Pii Skrzyszowskiej, trochę jednak brakuje. W Astanie wygrała Japonka Yumi Tanaka - 8.05 s. Siostry bliźniaczki lepsze od Magdaleny Stefanowicz. Polce zabrakło tysięcznych części sekundy Bliżej zwycięstwa w całym mityngu był Damian Czykier, były rekordzista Polski. Już w biegu eliminacyjnym toczył bój z Amerykaninem Dylanem Beardem, ten pierwszy był lepszy o cztery setne (7.67 s). W finale Beard znacznie się poprawił (7.58 s), choć i Czykier pobiegł lepiej (7.66 s), co wystarczyło mu do drugiej pozycji. Trzeci finiszował Kubańczyk Roger Iribarne. Dwie pozostałe reprezentantki Polski zajęły w Astanie miejsca za podium. Czwarta w finale 60 metrów finiszowała Magdalena Stefanowicz, a piąta w pchnięciu kulą była Zuzanna Maślana (16.11 m). Ta druga, najmłodsza w stawce, mogła z bliska zobaczyć, jak Amerykanka Chase Jackson, dawniej znana pod nazwiskiem Ealey, pcha kulę na 19.13 m. To jednak wielka sława, mistrzyni świata z Eugene i Budapesztu. Stefanowicz w finale uzyskała czas 7.36 s - o tysięczne części sekundy przegrała podium ze znaną Jamajką, dwukrotną mistrzynią świata U-20 na 100 m - Tiną Clayton. Wygrała zaś... jej siostra bliźniaczka - Tia Clayton (7.18 s). Kolejne zawody World Athletics rangi Gold Level - w środę w Belgradzie.