Zwycięstwo Armanda Duplantisa właściwie od początku nie podlegało dyskusji. Szwedzki skoczek jako jedyny przekroczył granicę sześciu metrów, a próbował nawet pobić rekord mityngu i skoczyć 6,13, ale to już mu się nie udało. Mimo wszystko w pokonanym polu pozostawił konkurentów w tym faworyta polskiej publiczności Piotra Liska, który zajął czwartą pozycję. "Nie było łatwo. 5,71 m mnie nie zadowala. W erze Mondo Duplantisa trzeba skakać wyżej. Będąc wicemistrzem świata skakałem w granicach 5,80, co pokazuje, jak to jest wysoko" - podsumował swój występ Piotr Lisek. Pełne trybuny, Lisek wdzięczny fanom Przy okazji Memoriału Janusza Kusocińskiego, a także drużynowych mistrzostw Europy w lekkoatletyce rozgrywanych w ramach Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023 trybuny na Stadionie Śląskim świeciły pustkami. Na Diamentowej Lidze - Memoriale Kamili Skolimowskiej było zupełnie inaczej. Na obiekcie pojawiło się bowiem kilkadziesiąt tysięcy widzów. Co ciekawe, progresja skoków była taka, że zawodnicy skakali m.in 5,81, podczas gdy minimum kwalifikacyjne do igrzysk jest o centymetr wyższe. Dziennikarze dopytywali skoczka, czy nie był to aby błąd organizatorów, ale jak się okazuje, odpowiedzialnym za to był... Duplantis. "Z reguły jest tak, że najlepszy ustala wysokości. Tutaj robił to Duplantis, ale nam to nie przeszkadza. Cieszę się, że była taka progresja, nie musieliśmy długo czekać na swoją kolej. Oczywiście dobrze byłoby, gdyby udało się skoczyć 5,82, mam nadzieję, że w moim przypadku to niebawem "pyknie", ale ten centymetr nie miał większego znaczenia." - powiedział Lisek.