Dublet Polaków na północy Europy, Amerykanin rzucił się na metę. Mniej niż 0,1 s
Sezon lekkoatletyczny ruszył w maju na dobre, niemal codziennie reprezentanci Polski startują teraz w różnych miejscach świata. W Bergen w Norwegii odbywa się mityng Trond Mohn Games 2025, mający rangę World Athletics Continental Tour - Silver. Świetną formę pokazali Polacy w biegu na 800 metrów - Patryk Sieradzki i Mateusz Borkowski walczyli o triumf z Amerykaninem Shanem Cohenem. I to Biało-Czerwoni zajęli dwa pierwsze miejsca.

Rywalizacja w polskim obozie o miejsca w mistrzostwach świata w Tokio w biegu na 800 metrów zapowiada się wyśmienicie, choć osiągnąć minimum - to wynosi 1:44.50 - nie będzie wcale łatwo. Na razie pięciu zawodników zeszło poniżej 1:46.00, a Filip Ostrowski w Memoriale Ireny Szewińskiej uzyskał czas 1:44.96.
W tym gronie są też Patryk Sieradzki (1:45.48) i Mateusz Borkowski (1:45.49). Obaj wybrali się do Norwegii, byli w gronie faworytów biegu w dość wysoko notowanym mityngu Trond Mohn Games 2025 w Bergen.
Reprezentanci Polski na czele rywalizacji w Norwegii. Atak Sieradzkiego, Borkowski dołączył. Walka do ostatniego metra
Wielką niewiadomą w Bergen była pogoda - nie dość, że Norwegię dopadła akurat fala zimna, to jeszcze przez większą część dnia lało, a do tego szalał wiatr. Wieczorem aż tak źle nie było, choć temperatura w granicach 10 stopni mogła trochę przeszkadzać, zwłaszcza sprinterom. Zawody w skoku o tyczce przeniesiono do niewielkiej hali.
Rywalizacja mężczyzn na 800 metrów została jednak rozegrana zgodnie z planem. Stawce zawodników przewodził nadający tempo Słoweniec Zan Rudolf, za jego plecami podążał Sieradzki. Tempo nie było jakieś imponujące, gdy więc "zając" zszedł z toru po 500 metrach, Polak od razu przyspieszył.

A wtedy też z tyłu ruszył Borkowski, ale doszło do jego kolizji z Norwegiem Sigurdem Tveitem, obaj stracili trochę rytm.
Borkowski jednak dość szybko znalazł się tuż obok rodaka, chęć na zwycięstwo miał jeszcze Amerykanin Shane Cohen. Kilka dni temu przebiegł w Tuluzie ten dystans w 1:45.17.
I całą trójką walczyli do samej kreski, Cohen finiszował po trzecim torze. Rzucił się, upadł za metą, ale i tak niewiele zdziałał. Wygrał bowiem Sieradzki (1:48.52), przed Borkowskim (1:45.54), Amerykanin miał zaś czas 1:45.61.
