Złoty medal 23-letniej Julien Alfred w olimpijskich zmaganiach w Paryżu na 100 metrów nie był może jakąś sensacją, bo zawodniczka z Saint Lucia błyszczała już od początku roku. Trudno jednak porównywać zmagania halowe do tych z sezonu letniego, bo i nie wszystkie najlepsze sprinterki traktują je poważnie, część szykuje się na zmagania na stadionie, no i dystans 60 metrów to jednak nie to samo co 100 metrów. Widać to choćby po naszej Ewie Swobodzie, mającej świetny start i dużą moc na pierwszych metrach, ale jednak tracącą ten atut na drugiej części dystansu. Przynajmniej w porównaniu do najlepszych Jamajek czy Amerykanek. Julien Alfred została więc halową mistrzynią świata w Glasgow, minimalnie pokonała w finale Swobodę. Sezon na stadionie rozpoczęła dość ostrożnie, ale już 1 czerwca w Kingston uzyskała swoje rekordowe 10.78 s na 100 metrów. W olimpijskich zmaganiach główną kandydatką do złota była jednak malutka Amerykanka Sha'Carri Richardson. Tymczasem Alfred zdemolowała wszystkie rywalki, jeśli można użyć takiego porównania. Nie chodzi o to, że uzyskała swój życiowy czas 10.72 s. Ale o to, że drugą Richardson wyprzedziła aż o 15 setnych sekundy. Na 100 metrów to przepaść. Później próbowała jeszcze powtórzyć ten wyczyn na 200 metrów, w półfinale uzyskała nawet czas poniżej 22 sekund, ale w walce o złoto - już 22.08 s. Gabrielle Thomas była jednak wyraźnie lepsza, o ćwierć sekundy. Znakomity czas otwarcie sezonu Julien Alfred. Pobiegła też europejska rywalka Natalii Bukowieckiej W tym sezonie Alfred niemal całkowicie odpuściła zmagania w hali, dwa biegi w Bostonie i Clemson na 300 i 400 metrów raczej były sprawdzianem formy. W Nankinie nie broniła więc złota pod dachem, szybciej za to wznowiła sezon na stadionie. Najpierw biegiem w sztafecie 4x400 metrów, później biegiem na 300 m w Miramar. Jednak dopiero w zawodach Tom Jones Memorial w Gainesville na Florydzie pokazała pełną moc. Alfred wygrała bieg na 200 metrów w rewelacyjnym czasie 21.88 s - na tym etapie sezonu to inny kosmos. Drugą na mecie Favour Ofili wyprzedziła o 0.46 s, trzecią Tamari Davis, mistrzynię świata z Budapesztu w sztafecie 4x100 m - o 0.49 s. Warto podkreślić pierwszy indywidualny bieg na stadionie w tym roku wicemistrzyni Europy na 400 metrów Rhasidat Adeleke - rywalka Natalii Bukowieckiej uzyskała 22.57 s. Co istotne - w Gainesville praktycznie nie pomagał jej wiatr (+0,2 m/s), a uzyskała wynik gorszy o zaledwie 0.02 s od rekordu życiowego z lipca zeszłego roku. W 2024 roku, olimpijskim!, tylko pięć zawodniczek przebiegło dystans 200 metrów poniżej 22 sekund, w tym i Alfred. Przy czym ani Thomas, ani Richardson, Mckenzie Long czy Brittany Brown nie udało się to przed czerwcem. Strona World Athletics podkreśliła, że na tym etapie sezonu podobnie szybko biegała tylko jedna zawodniczka w historii, licząc wyłącznie biegi na stadionie. Ta sztuka udała się trzy lata temu Christine Mbomie z Nambii, która w Gaborone uzyskała czas 21.87 s. A to wicemistrzyni olimpijska z Tokio, choć z uwagi na naturalnie podwyższony poziom testosteronu nie może rywalizować na dłuższym dystansie 400 metrów. Jak odpowie Gabby Thomas? Trzykrotna mistrzyni olimpijska z Paryża (200 metrów i dwie sztafety) wystąpiła już w Grand Slam Track. W kiepskich warunkach wygrała 200 m w czasie 22.62 s, ale fantastycznie pobiegła na 400 m - jej czas 49.14 s pozwolił na pokonanie Marileidy Paulino i zgarnięcie nagrody 100 tys. dolarów. Do rewanżu dojdzie już za dwa tygodnie w Miramar, także na Florydzie, podczas drugich zawodów Grand Slam Track.