Maciej Wyderka kilka dni temu skończył 22 lata, Filip Rak 22. urodziny będzie miał na początku przyszłego roku. Marcin Lewandowski miał 21, gdy debiutował w igrzyskach w Pekinie, Adam Kszczot już 22, gdy pobiegł cztery lata później w Londynie. Obaj co prawda wtedy na 800 metrów, ale w swoich pierwszych startach wchodzili do półfinałów. Takie też było marzenie i cel Wyderki oraz Raka, naszych biegaczy młodego pokolenia, którzy tak na 800, jak i 1500 m poczynili ogromne postępy. Nie wiadomo, który z tych dystansów będzie priorytetowym w przyszłości, na krótszym nie udało im się wywalczyć kwalifikacji do Paryża. Zostało 1500 metrów, tu też mieli szansę na półfinał. Choć po piątkowych eliminacjach mocno te szanse zmniejszyli. Młodzi Polacy w walce o półfinały na 1500 m. To ich olimpijskie debiuty Wtedy z każdego biegu awans zyskiwało po sześciu najlepszych zawodników. Właśnie to słowo - najlepszych - ma tu kluczowe znaczenie. Był w stawce Jakob Ingebrigtsen, były inne światowe sławy. Nasi nie pobiegli na maksa, obaj finiszowali nieco powyżej 3:38.00, na 11. i 12. miejscu. Została więc druga szansa, po ponad 30 godzinach - biegi repasażowe. Sęk w tym, że dziś Wyderka miał 12 rywali, Rak nawet 13, a jedynie trzech mogło się zakwalifikować. Wyderka znalazł się w pierwszej serii, poza jego zasięgiem wydawał się być jedynie Francuz Azeddine Habz, biegający już w karierze poniżej 3:30.00, a w tym roku tylko nieco powyżej. Wyderka w swoim biegu był niemal przez cały dystans na samym końcu, tempo dyktował Australijczyk Stewart McSweyn. Na 300 metrów przed metą to już jednak Habz przejął od niego pałeczkę, Polak zaczął się przesuwać na ostatnim łuku. Nie był w stanie walczyć z najlepszymi, ale nie można mieć do niego żadnych pretensji. Finiszował dziewiąty, czas 3:36.79, co jest dobrym wynikiem, choć nie na miarę półfinału. A wygrał Irlandczyk Cathal Doyle, wyprzedził słabnącego Habza, który utrzymał jednak drugą pozycję. Do półfinału awansował też Włoch Ossama Beslek. Świetny bieg Filipa Raka, ostatnia prosta decydowała. Ta już nie starczyło sił Później zaś na bieżni pojawił się Rak, jego szanse były podobne do kolegi z kadry. Świetny Brytyjczyk George Mills, doświadczony Hiszpan Adel Mechaal, a i jeszcze kilka znanych nazwisk w stawce - to jego rywale. I też tylko trzech mogło awansować. Filip pobiegł nieco inaczej, by wyżej w stawce, w połowie stawki. Tu tempo dyktował Ryan Mphahlele z RPA, biegł daleko przed resztą zawodników, Polak był dziewiąty. Afrykanin prowadził jeszcze na jedno kółko przed finiszem, wtedy też przyspieszył Rak. Wskoczył na czwarte miejsce, walczył z całych sił. Mphahlele osłabł, Polak go wyprzedził, na ostatnią prostą wybiegł siódmy. Nie był w stanie finiszować po awans, nie starczyło sił, ale przynajmniej było widać, że nie przyjechał do Paryża na wycieczkę. Wygrał Włoch Federico Riva, z bardzo dobrym czasem 3:32.84. A Polak był siódmy - 3:34.53 to jego drugi wynik w karierze