Ledwie 12 dni temu Borkowski przebiegł w Toruniu 800 metrów w 1:46.78 - ten wynik dał mu pewny złoty medal, zawodnik AZS AWF Warszawa kontrolował sytuację. Dziś biegł w znacznie lepszej stawce, można było się spodziewać, że zareaguje na to wszystko bardzo pozytywnie. W hali potrafi biegać znakomicie, pokazał to trzy lata temu w Toruniu, w halowych mistrzostwach Europy, gdy minimalnie przegrał tytuł z Patrykiem Dobkiem. Potrzebne było po prostu powtórzenie takiego startu, jaki zaprezentował niedawno. Fatalny początek Polaka, został ostatni. Zamknięty, próba ataku zakończyła się kolizją Tyle że Polak już sam początek miał bardzo zły. Choć startował na najbardziej zewnętrznym torze, to nie zdołał zbiec do krawężnika na dobrej pozycji. Mało tego, dał się całkowicie zamknąć, był ostatni. A gdy już próbował minąć Nowozelandczyka Jamesa Prestona, to ten delikatnie przesunął się w bok, doszło do niewielkiej kolizji, która wytrąciła Polaka z rytmu. Borkowski został na ostatniej pozycji - i tak skończył pierwsze okrążenie, później drugie, wreszcie trzecie. Wydawało się, że może na ostatnim zdoła podkręcić tempo, ale strata do trzech liderów była już olbrzymia. Owszem, to Botswańczyk Tshepiso Masalela i Algierczyk Mohamed Ali Gouaned byli faworytami, ale Polak mógł jeszcze walczyć o trzecią lokatę. Niewielka poprawa czasu z Torunia dawała mu dziś awans. Nic takiego się jednak nie stało, nawet Preston był poza zasięgiem Polaka. Rywal pobił rekord Nowej Zelandii, Borkowski wpadł na metę ostatni, z czasem 1:48.07. Najgorszy w sezonie w głównym biegu - lepiej było i w Ostrawie, i w Copernicusie w Toruniu. No i w mistrzostwach Polski. Nic dziwnego, że 26-letni lekkoatleta wyglądał trochę jak zbity pies, był zły, rozczarowany. Mierzył na pewno w coś więcej. Wygrał zaś Gounaed (1:46.49) przed Masalelą (1:46.76). Trzeci Kenijczyk Collins Kipruto (1:46.89) też zoistał wyeliminowany. I nie stało się tak, jak w sierpniu w Budapeszcie, gdy w półfinale mistrzostw świata pobiegł na całego, uzyskał kapitalny czas 1:44.30 i tylko pech sprawił, że zabrakło siedmiu setnych do walki o medal. Dziś sam zawalił sprawę. - Brakuje mi iskry u naszych zawodników, takiej arogancji. Już wychodząc na bieżnię powinni być bardziej pewni siebie - powiedziała w studiu TVP Sport Anna Kiełbasińska, która tym razem w Glasgow nie startuje.