Igrzyska olimpijskie w Tokio były popisem polskich lekkoatletów, w tym biegaczek na 400 metrów, które najpierw wspólnie z kolegami zdobyły złoto w sztafecie mieszanej, a później już same srebrny medal w rywalizacji kobiet. W grupie zawodniczek, które poleciały do Tokio, była między innymi Dominika Baćmaga, która jednak nie wystąpiła w żadnym z biegów i medale swoich koleżanek mogła tylko oglądać z boku. Po powrocie z Japonii stanęła przed dramatycznym wyborem, czy w ogóle dalej kontynuować swoją karierę."Sam wyjazd na Igrzyska Olimpijskie oraz posiadanie miana Olimpijki jest ogromnym wyróżnieniem. Jednakże muszę sobie postawić bardzo ważne pytanie: CO TERAZ? Na sprawdzianie w Tokio, w biegu "o życie" mającym wyznaczyć kto zostanie wystawiony do sztafety 4x400m pobiegłam poniżej 52 sekund na 400m. Polki w tym roku są tak mocne, że niestety mój wynik nie wystarczył aby reprezentować Polskę chociaż w eliminacjach. Sprawa w tej chwili wygląda następująco i czuję jakby serce rozrywało mi się na milion kawałków na samą myśl o tym. Przed chwilą byłam w życiowej formie i poczułam, że odkryłam się w sporcie na nowo, a zastanawiam się nad zakończeniem kariery .Dlaczego? Kolejny rok zostanę między innymi bez stypendium. Sport wyczynowy generuje ogromne koszty. Moje środki nie są wystarczające do utrzymania się w taki sposób by rywalizować na najwyższym poziomie" - napisała na swoim profilu na Facebooku. Dodała, że najbliższy miesiąc powinien być rozstrzygający co do jej przyszłości. Gdyby została zmuszona do zakończenia kariery, byłby to duży cios dla tej sztafety. Co prawda Baćmaga nie jest wiodącą postacią "Aniołków Matusińskiego", ale to właśnie rywalizacja nakręca tę grupę. Ważny jest każdy jej element i źle by się stało, gdyby biegaczka nie mogła nadal walczyć o swoją pozycję.KK