O Krystinie Cimanouskiej rozpisywały się media już podczas letnich igrzysk olimpijskich w Tokio. Wówczas lekkoatletka pochodząca z Białorusi została odsunięta od rywalizacji z powodu krytyki swojego państwa. Pomocną dłoń wyciągnęła do zawodniczki polska ambasada, która załatwiła sportsmence wizę humanitarną i dzięki temu biegaczka nie musiała wracać do kraju. Teraz Cimanouska startuje w zawodach międzynarodowych z Orłem na piersi. Nie może jednak w pełni skupić się na treningach. Wciąż musi mierzyć się z obraźliwymi komentarzami na swój temat od rodaków. "Teraz już nie otrzymuję wiadomości z pogróżkami. Mam za to inny problem. Czasami na Instagramie ludzie piszą do mnie, że nie mogę startować na igrzyskach, bo nie urodziłam się w Polsce i nie jestem Polką. Ale ja ich blokuję" - wyznała zawodniczka w rozmowie z portalem "Weszło". Nie tylko biegaczka cierpi z powodu fali hejtu. Z problemami mierzą się również jej bliscy. "Rodzina i znajomi wiedzą, że to nieprawda, co mówią o mnie na Białorusi. Z ich strony nigdy nie miałam z tym problemu. Ale moja mama pracuje w banku w małej miejscowości, gdzie wszyscy się znają. Niektórzy ludzie przychodzili do niej i mówili, że jestem nienormalna i zrobiłam coś złego. Nie jest to miłe z ich strony, bo nie wiedzą, co dzieje się w moim życiu i co wydarzyło się w Tokio" - powiedziała 27-latka. Mimo krzywdzących komentarzy zawodniczka się nie poddaje i ciężko pracuje z polskim zespołem. Choć nie brakuje jej ambicji, w Rzymie musiała jednak przełknąć gorzką pigułkę. Występy lekkoatletki postanowili skomentować jej rodacy. Polka zdobyła medal w niesamowitym biegu. To jej kolejny cel To nie tak miało wyglądać. Polska gwiazda załamana po ME. Białorusini reagują Cimanouska nie pokazała się z dobrej strony w biegu na 200 metrów. W swoim półfinale była dopiero siódma z czasem 23,34 sek i uplasowała się dopiero na 19. miejscu. Z kolei w finale sztafety 4x100 metrów nasza drużyna w składzie: Kryscina Cimanouska, Monika Romaszko, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda nie dotarła nawet do mety. O wynikach wspomnianej zawodniczki pochodzącej z Białorusi rozpisują się jej rodacy. W przypadku sztafety zwrócili uwagę na jedną rzecz. "Przed biegiem finałowym polska drużyna nie była uważana za faworytów" - stwierdzili dziennikarze portalu "Tribuna". Następnie żurnaliści wspomnieli o indywidualnych wynikach lekkoatletki we Włoszech. "Przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w Rzymie Cimanouska, jak sama powiedziała na swoich portalach społecznościowych, postawiła sobie warunek: albo medal, albo koniec kariery. Zawodniczka nie stanęła na podium ani w zawodach drużynowych, ani indywidualnych, gdzie swój występ zakończyła na półfinale. Jednak jej kariera jeszcze się nie skończyła - decyzję podejmie po igrzyskach olimpijskich" - ogłoszono. Niepokój po mistrzostwach Europy. Działacz szczerze o Andrejczyk, zauważył jedną rzecz