Ostatnie wyniki maratończyków to w dużej mierze zasługa nowych butów, które początkowo nie zostały dopuszczone do rywalizacji. Po czasie i drobnych korektach jednak zmieniono decyzje i już Eliud Kipchoge pobił w nich rekord świata. Zdaniem Henryka Szosta, byłego maratończyka i trzykrotnego olimpijczyka, nowy sprzęt to nic innego jak doping technologiczny.Igrzyska w Tokio z dopingiem technologicznym?- Dla mnie to obuwie nie powinno być dopuszczone do rywalizacji. Odbieram to jako doping technologiczny. Zawodnicy, którzy biegają w tych butach, bez nich nie byliby w stanie osiągać takich wyników - powiedział w rozmowie z TVP Sport.Zdaniem Polaka to jest tak, jakby uznano, że skoro EPO jest niedozwolone, to można dać go każdemu po trochę i udawać, że dzięki temu wszyscy mają równe szanse. A nowe obuwie sprawia, że rezultaty poszczególnych zawodników są lepsze nawet o dwie minuty w stosunku do ich wyników w normalnych butach.- Obserwuję światowy maraton na bieżąco. W tym roku widać to było w Japonii, gdzie wszyscy uczestnicy biegali we wspomnianym obuwiu. Padła tam niewyobrażalna liczba niesamowitych wyników. Sam biegałem w Azji, właśnie z tymi sportowcami. Znam ich, wiem, na co ich stać. Dzięki pomocy technologii rezultaty są lepsze o dwie minuty i wszyscy zastanawiają się, jak do tego doszło. Jeśli buty sztucznie napędzają wyniki, to jest to po prostu... doping - uważa Szost.Technologia w sporcie jest czymś normalnym i jej rozwój od zawsze pomagał zawodnikom. Tutaj jednak mowa o wspomaganiu wykraczającym daleko poza ułatwianie sportowej rywalizacji. Jak zauważa Szost w rozmowie z TVP Sport, niebawem powstaną buty ze sprężynami, żeby tylko bić kolejne rekordy.