"Po rozmowach z naszą federacją lekkoatletyczną i instytutem zdrowia publicznego zdecydowałem się na start, pomimo że po powrocie będę musiał poddać się 10-dniowej kwarantannie z racji tego, że Monako jest od tygodnia strefą czerwoną. Stwierdziłem jednak, że jest to mój zawód i nie jestem lepszy od innych, którzy w czasie pandemii koronawirusa muszą pracować" - powiedział Norweg na antenie telewizji NRK. Wyjaśnił, że narzucił sobie wyjątkowe środki ostrożności i obostrzenia. Mieszkanie, które wynajął z trenerem Leiwem Olavem Alnesem, zostało kilkakrotnie gruntownie zdezynfekowane i ograniczył wychodzenie z niego do minimum. Wykluczone są też posiłki na miejscu, jak i zakupy, a jedzenie na cały pobyt przywiózł z Norwegii. "Wszystkie produkty to hermetyczne konserwy, które przed otworzeniem dodatkowo odkażamy. Są to typowe norweskie przetwory, które zabieramy zwykle na wycieczki w góry. Teraz czuję się, jakbym był na norweskim pikniku, tyle że w Monako" - opisał Norweg.