Małachowski, który odczuwa silny ból w kolanie i każdy konkurs jest dla niego zagadką, we wtorek w Turnovie po raz pierwszy w tym roku wypełnił minimum PZLA na mistrzostwa Europy. Sam jednak mówi, że zawody to dla niego loteria. Jest lepiej i gorzej, co pokazują także wyniki. W Rzymie wystąpi razem z Urbankiem, który jest optymistycznie nastawiony do sezonu. "Jestem przygotowany. Czuję, że technicznie już się tak nie gubię jak w zeszłym roku, wszystko idzie powoli do przodu i wiem, że może być jeszcze lepiej. Dlatego też trzy starty w pięć dni nie są dla mnie straszne, bo wiem, że siłowo jestem na taki maraton gotowy" - wspomniał. W stolicy Włoch wystąpią najlepsi dyskobole tego sezonu z liderem Jamajczykiem Fedrickiem Dacresem na czele. Dwóch Polaków zaprezentuje się także w skoku o tyczce. Na starcie zameldują się mistrz świata z Daegu (2011) Paweł Wojciechowski i wicemistrz z Londynu (2017) Piotr Lisek. Obaj udali się w podróż do Rzymu prosto z Bydgoszczy, gdzie startowali we wtorek. Pierwszy z nich coraz lepiej radzi sobie na nowych tyczkach i zaczął skakać z normalnego rozbiegu. To dało od razu efekt. Udało mu się uzyskać 5,75 i jak zapewnia zarówno on, jak i jego trener Wiesław Czapiewski - będzie jeszcze lepiej. Z kolei Lisek atakował nawet 5,96, bo chciał zostać liderem światowej listy wyników. Wprawdzie wszystkie próby były nieudane, ale niewiele brakowało. Wyraźnie widać, że Polak jest w stanie osiągnąć taki wynik. To tylko kwestia czasu. "Pewnie, że czuję niedosyt. Jako sportowiec chcę osiągać najlepsze rezultaty, ale z drugiej strony cieszę się, że udało się ustabilizować na 5,80 i wyżej" - skomentował. Po raz trzeci w tym sezonie wystąpi Adam Kszczot. Wicemistrz świata w biegu na 800 m na razie jeszcze nie jest w najwyższej dyspozycji, ale też nie odpuścił mocnego treningu. Jak złapie trochę "świeżości" powinien także znacznie szybciej biegać. Kolejny raz będzie miał za to okazję zmierzyć się ze światową czołówką. Po raz pierwszy w tak elitarnym gronie pokaże się Święty-Ersetic. Specjalistka od 400 m jest w życiowej formie, ale czeka ją trzeci bieg w ciągu pięciu dni. "Jestem typem turnmiejowca, więc nie jest to dla mnie problem. Wytrzymuję dystans, jestem świetnie przygotowana, dlatego ten trzeci start może być nawet najlepszy. Czuję, że granica 51 sekund może pęknąć. Czy teraz? Zobaczymy, ale na pewno chciałabym, by tak się stało w mistrzostwach Europy w Berlinie, gdzie mierzę w medal" - przyznała. Debiut w sezonie zaliczy Krystian Zalewski. Najlepszy polski biegacz na 3000 m z przeszkodami będzie chciał od razu wypełnić minimum PZLA na Berlin, które wynosi 8.30,00. W Rzymie zazwyczaj warunki są sprzyjające i padają rewelacyjne wyniki, więc wicemistrz Europy sprzed czterech lat ma szansę uzyskać dobry rezultat. Bardzo ciekawie zapowiada się skok wzwyż kobiet. Na starcie mają zameldować się mistrzyni świata Rosjanka Maria Lasickiene, Amerykanka Vashti Cunningham i Ukrainka Julia Lewczenko. To będzie czwarty mityng Diamentowej Ligi w tym sezonie. Początek zaplanowano na 17.40.