Na początek chciałem zapytać, jak zdrowie? Bo to w ostatnich latach była Twoja bolączka. Jestem przeszczęśliwy, bo od czterech tygodni jestem zdrowy! Masz już kwalifikację na halowe mistrzostwa świata w Belgradzie. Co będzie Twoim celem na tej imprezie? Nie stawiam sobie żadnego celu, bo ten mój sezon przygotowawczy był w kratkę. Nie wszystko poszło po mojej myśli, nie udało się wypracować treningowej formy i lecimy na pełnej improwizacji. Mimo kłopotów na mityngu w Łodzi pobiegłeś 7,62, zaledwie 0,08 wolniej od swojej "życiówki". Będziesz polował na jej poprawienie? To było bardzo fajne otwarcie sezonu. I naprawdę dla nas spore zaskoczenie, bo treningowo do takich wyników nie dochodziliśmy. Tylko naprawdę ciężko powiedzieć, jaka jest moja forma, bo za dużo nie trenowałem i nawet dla mnie to zagadka. A jak to jest u Ciebie, czy dobry sezon na hali przekłada się na udane starty w sezonie letnim? Zazwyczaj po dobrej hali jest dobre lato, ale reguły nie ma. Każdy sezon to osobna historia. Ja jestem człowiekiem podatnym na różne choroby i czasem wszystko idzie dobrze, a potem coś wyskoczy i formy nie ma. Przed Tobą start na Copernicus Cup w Toruniu. Lubisz tę imprezę? Bardzo! Z trenerem celujemy w ten mityng, żeby się dobrze zaprezentować. Czytaj także: Fatalne wieści da "Aniołków Matusińskiego" Będzie okazja zmierzyć się m.in. z halowym mistrzem Europy z Torunia Wilhemem Belocianem. Spoglądasz na rywali czy skupiasz się na sobie? Gdzieś tam z lekka patrzę na rywali, ale to sport, w którym trzeba skupić się na sobie i przełamywać swoje bariery. Dlatego moim głównym celem będzie zaprezentować się jak najlepiej i może złamać 7,60. Choć celem pobocznym będzie również pokonać Belociana. W Łodzi była z Tobą żona, która również uprawia sport. Pomaga Ci jakoś w przygotowaniach? Oczywiście, że tak. Moja żona to zawodniczka bikini fitness, świetnie porusza się w temacie żywienia oraz suplementacji i w tym aspekcie trzyma pieczę nad moimi przygotowaniami. Właśnie przygotowała mi budyń jaglany z owocami, który wygląda bardzo smacznie (śmiech). Korzystam też z jej porad w kwestii przygotowania mięśniowego, bo jej dyscyplina głównie na tym się skupia. W Toruniu również będzie mnie wspierać na trybunach. Wiem, że jesteś też wielkim fanem esportu. Na jakim poziomie jesteś obecnie? Teraz gram już bardzo mało, głównie kibicuję. Praktycznie gram tylko w Teamfight Tactics, choć jeśli chodzi o League of Legends, to śledzę prawie wszystkie europejskie rozgrywki, jestem na bieżąco. A w swoim najlepszym czasie byłem diamentem 1! Podobno chciałbyś organizować obozy esportowe dla dzieci, na których pokazywałbyś im dobre nawyki. Możesz opowiedzieć o tym coś więcej? Tak, jeśli wszystko pójdzie dobrze, pierwszy taki obóz może odbyć się już w tym roku po mistrzostwach Europy. Planujemy wspólnie z kolegą, specjalistą od Counter Strike’a, zorganizować obóz sportowo-komputerowy dla dzieci w wieku szkolnym. Chcemy uczyć ich odpowiednich nawyków zdrowotnych, ale też pokazać im pewne rzeczy od strony technicznej i coachingowej jeśli chodzi o gry komputerowe. Wielu ludzi uważa, że gra na komputerze i sport wzajemnie się wykluczają. Wy chcecie to połączyć? Chcemy to połączyć i pokazywać dobre nawyki. Komputer czy granie w gry to nie jest nic złego, ale wszystko trzeba robić z głową. Nie można spędzać przed nim po 10 godzin dziennie, jeśli nie jest się zawodowcem. Najbardziej zaniepokoił mnie właśnie brak zdrowych nawyków u młodzieży grającej w gry, znam przypadki chłopców grających do 4 nad ranem, którzy potem mieli kłopoty w szkole i w ogóle z normalnym funkcjonowaniem. Chciałbym coś z tym zrobić i pokazać im, jak podejść do tego rozsądnie.