Teraz Waldemar Legień, dwukrotny mistrz olimpijski w judo, który od 30 lat mieszka w Paryżu, jest attache olimpijskim polskiej misji na igrzyska w stolicy Francji. To dla niego duży zaszczyt, bo przez wiele lat znajdował się na uboczu polskiego sportu, a przecież jest legendą. Niewielu sportowców w naszym kraju odnosiło takie sukcesy, jak bytomianin. Polskie siatkarki w zachwycających kreacjach na otwarciu igrzysk. Trudno oderwać wzrok Od 32 lat polski chorąży nie może zdobyć medalu Legień był ostatnim polskim sportowcem, który zdobył medal igrzysk olimpijskich, będąc wcześniej chorążym reprezentacji na ceremonii otwarcia. Dawniej flagę niosła tylko jedna osoba, ale w ramach równouprawnienia, od igrzysk w Tokio (2020) mamy dwóch chorążych - kobietę i mężczyznę. Legień niósł polską flagę w 1992 roku w czasie igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Cztery lata temu został w Seulu mistrzem olimpijskim w judo. Do stolicy Katalonii przyjechał, ale nie bronił tytułu. Wszystko dlatego, że startował w wyższej kategorii wagowej. Tym wyczynem przeszedł do historii, a chwilę później zakończył karierę w wieku 29 lat. Od igrzysk w Barcelonie chorążymi polskiej reprezentacji były wybitne postacie polskiego sportu, ale nikomu nie udało się zdobyć medalu. Z czasem zaczęto mówić o klątwie chorążego. Nasz dwukrotny mistrz olimpijski liczy zatem na udane starty nie tylko Anity Włodarczyk, która cztery razy stawała na najwyższym stopniu igrzysk i jest jednym z najwybitniejszych polskich sportowców w historii. Nasza lekkoatletka potrafi się jednak zmobilizować na wielkie imprezy i na pewno stać ją na to, by włączyć się do walki o medale. Być może o niespodziankę postarają się nasi koszykarze 3x3. To w tej drużynie jest drugi z naszych chorążych - Przemysław Zamojski. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport