Trasa w Walencji uznawana jest za ultraszybką - jest płaska, sprzyja uzyskiwaniu znakomitych czasów. Dla reprezentantów Polski była to okazja do uzyskania minimów olimpijskich na igrzyska w Paryżu. Może poza Aleksandrą Lisowską, która już paszport do Francji wywalczyła wcześniej. Trzy Polki biegły przez długi czas razem: Lisowska, Angelika Mach i Aleksandra Brzezińska. Ta ostatnia jednak między 35. a 40. km zaczęła słabnąć i nie utrzymała tempa koleżanek. Na ostatnich dwóch kilometrach Lisowska zaczęła zaś uzyskiwać przewagę nad Mach, ale po biegu obie miały prawo być zadowolone: pierwsza pobiła rekord Polski (2:25:52 - dało to 29. miejsce wśród pań), druga zaś wypełniła minimum olimpijskie. Mach przecięła linię mety w czasie niewiele gorszym od poprzedniego oficjalnego rekordu Polski - 2:26.19. Brzezińskiej do kwalifikacji zabrakło pół minuty - mimo też świetnego biegu, miała czas 2:27.20. Przez blisko 25 kilometrów razem z koleżankami z kadry biegła też Iwona Bernardelli, ale ostatecznie zeszła z trasy. Co z tym oficjalnym rekordem? Najlepszy polski wynik w historii miała słynna Wanda Panfil 15 kwietnia 1991 roku Wanda Panfil wygrała słynny maraton w Bostonie, którego trasa jest znacznie trudniejsza od tej w Hiszpanii. A to bieg o niezwykły prestiżu, najstarszy w erze nowożytnej na świecie. Ma sporo zbiegów i podbiegów, w tym specyficzny Heartbreak Hill, wciąż też należy do grupy Marathon Majors, czyli sześciu najbardziej prestiżowych na świecie (także: Tokio, Londyn, Berlin, Chicago i Nowy Jork). Tyle że ma też nierówną trasę, łączny jej spadek jest większy niż dopuszczają to przepisy World Athletics (ale są też podbiegi), więc wyniki nie są oficjalnie uznawane jako rekordy krajów czy świata. Panfil wygrała wtedy w czasie 2:24:18, ten rezultat dawałby jej triumf także w wielu kolejnych edycjach. I do dziś byłby rekordem Polski. - Szkoda, że mój wynik nie jest traktowany jako rekord Polski właśnie z powodu profilu trasy, której IAAF nie honoruje. Dowiedziałam się o tym po starcie. Nikt mi o tym nie powiedział. Wtedy nie było Internetu, mediów społecznościowych - mówiła słynna zawodniczka kilka lat temu dla mazopolska.pl Małgorzata Sobańska nie myślała w Chicago o rekordach. I... go uzyskała Oficjalnym rekordem kraju do dziś był więc wynik uzyskany przez Małgorzatę Sobańską w 2001 roku w Chicago: 2:26.08. - Nigdy nie trenowałam z myślą o rekordach, bo po prostu one wtedy nie były notowane. Dopiero kilka lat później międzynarodowa federacja IAAF ustaliła zasady i wymogi w tym zakresie. I wtedy właśnie mój wynik 2:26 stał się oficjalnie rekordem Polski. Rezultat Wandy Panfil z Bostonu był na nieregulaminowej trasie. Byłam wtedy po prostu w dobrej dyspozycji i się udało - wspominała Sobańska w rozmowie z Running Factory. Jej wynik wyrównała dwa lata temu w Dębnie Lisowska - zdobyła złoto w mistrzostwach Polski, ale wynik nie został ratyfikowany przez PZLA. W trakcie biegu trzy czołowe maratonki korzystały bowiem z niedozwolonej pomocy pacemakera, który w pewnym momencie zrezygnował już z biegu, bo nie był w stanie utrzymać tempa. A później, po skróceniu trasy, włączył się znowu. Był jednak uznany jako rekord życiowy samej zawodniczki. Teraz ten wynik poprawiła o 16 sekund. Świetne wyniki zwycięzców w Walencji. Polski ultramaratończyk zaskoczył wszystkich Triumfatorem maratonu w Walencji wśród mężczyzn został niespełna 33-letni Etiopczyk Sisay Lemma, który jako czwarty w historii przebiegł królewski dystans poniżej 122 minut - uzyskał czas 2:01:48. Pobił też rekord trasy. Najlepszym z Polaków dość niespodziewanie okazał się Andrzej Witek, specjalizujący się w biegach górskich. Sam zresztą stworzył akcję "Biegowa Misja - maraton w 140 minut" i dziś ją wypełnił. Uzyskał czas 2:18:09, co jet jego rekordem życiowym. Wystarczyło to do... 153. lokaty. Wśród pań najlepsza okazała się 33-letnia Etiopka Worknesh Degefa, wynik 2:15:51 to jej nowy rekord życiowy.