48.98 s - to od niespełna trzech tygodni rekord Polski, który należy do Natalii Kaczmarek. Z takim czasem zdobyła złoto mistrzostw Europy w Rzymie, nawet biegnąc na "pół gwizdka" w finale mistrzostw Polski, i tak byłaby zdecydowaną faworytką do swojego kolejnego tytułu mistrzyni Polski. Ale jak sama powiedziała po biegu, "nie bagatelizuje tych startów, bo rywalizuje z dziewczynami, z którymi się lubi". W tym finale były zaś praktycznie wszystkie zawodniczki, z którymi może tworzyć sztafetę 4x400 m w Paryżu, tę kobiecą. W mieszanej nie wystąpi, bo dwa bieg na samym początku lekkoatletycznych zmagań w igrzyskach mogłyby mieć wpływ na jej dyspozycję w rywalizacji indywidualnej. Brakowało jedynie Kingi Gackiej, która nie przeszła eliminacji, ale była mocnym punktem drużyny w Rzymie. Mocna Natalia Kaczmarek, ale i świetna postawa Mariki Popowicz-Drapały. Reszta z tyłu Natalia Kaczmarek od początku biegła mocno, ale - to już zaskakiwało - świetnie uciekała jej na zewnętrznym torze Marika Popowicz-Drapała. Dystans między nimi był mniejszy, niż można było zakładać, Kaczmarek nie "połknęła" tak koleżanki, jak zrobiła to w Rzymie z Lieke Klaver. 36-letnia bydgoszczanka w czwartek pobiła w eliminacjach rekord życiowy - 51.88 s. To pokazywało, że jest w formie, bo przecież warunki pogodowe nie były wtedy wcale optymalne. A dziś biegła znakomicie, jej druga pozycja ani przez moment nie była zagrożona. Finiszowała 65 setnych po Kaczmarek, czas 51.42 to świetny prognostyk przed rywalizacją sztafet w Paryżu. Wydaje się bowiem, że pozycja weteranki w ekipie "Aniołków Matusińskiego" jest niezagrożona. Dalej trwała walka o brąz, choć już bez Igi Baumgart-Witan, kolejnej bydgoszczanki, która chciała ostatnie mistrzostwa kraju w karierze zakończyć z przytupem. Nie udało się, zeszła z bieżni, wolała nie ryzykować pogłębieniem kontuzji. Trzecią pozycję zajęła Justyna Święty-Ersetic - z czasem 52.13 s. Sensacji nie sprawiła tym razem 17-letnia Anastazja Kuś, która z kapitalnej strony pokazała się w eliminacjach (52.26 s). Finiszowała szósta, znów dobiegła do mety poniżej 53 sekund, a to jednak ogromne osiągnięcie. Wyprzedziły ją jeszcze: Aleksandra Formella (52.46 s) i nieznacznie Alicja Wrona-Kutrzepa (52.77 s). Trener Aleksander Matusiński będzie miał nie lada problem, by wybrać zawodniczki do olimpijskich sztafet. Zwłaszcza, że w tej mieszanej zabraknie Natalii Kazmarek.