Co za pojedynek Swobody z liderką światowych tabel. Wyrzut głowy, jedna setna
Ewa Swoboda czy Patrizia van der Weken, czyli wicemistrzyni świata kontra liderka światowych tabel. Było wręcz pewne, że jedna z nich wygra "złoty" mityng w Ostrawie. Zawodniczka z Luksemburga już w poprzednim sezonie była blisko Polki, tak w hali jak i na stadionie, Ewa jednak odpierała te ataki. I w finale czeskich zawodów też prowadziła, niemal do samego końca. A wyrzut ciała rywalki na ostatnim metrze sprawił, że to ona była jednak o jedną setną lepsza. Pozytyw? Pierwszy w sezonie bieg Swobody poniżej 7.10 s.

7.07 s - taki czas miała Patrizia van der Weken kilkanaście dni temu w Luksemurgu - to wciąż najlepszy rezultat na 60 m w tym roku na świecie. Wiadomo, że za długo się nie utrzyma, bo najlepsze sprinterki biegają w okolicach równych siedmiu sekund, w tym Swoboda. Rok temu nasza zawodniczka zaczęła sezon w Łodzi od wyników 7.08 s i 7.04 s. Później urywała z nich setne sekundy, skończyło się na 6.98 s w Glasgow i rekordzie Polski.
Teraz cel jest podobny, choć szczyt formy ma przecież nadejść w marcu, podczas mistrzowskich imprez.
Ewa Swoboda druga w finale mityngu w Ostrawie. A niemal przez cały czas prowadziła
W finale Swoboda i van der Weken znalazły się na sąsiednich torach. Polka nieco lepiej wystartowała, miała delikatną przewagę. Ale minimalną, nie uciekła rywalce tak jak to zwykle w hali czyni.
25-letnia zawodniczka z Luksemburga rok temu też zaczęła sezon halowy świetnie, ale później spuściła nieco z tonu. Do finału mistrzostw świata w Glasgow zakwalifikowała się ledwo-ledwo, nie odegrała w nim roli. Ale już na stadionie w Rzymie było znacznie lepiej, przegrała medal na 100 metrów ze Swobodą i Zaynab Dosso o jedną setną sekundy.
Teraz zaś Polce tą jedną setną odpowiedziała. Na finiszu niby prowadziła Swoboda, ale to van der Weken zrobiła lepszy "wyrzut" głowy. I fotokomórki wskazały, że jednak była lepsza o jedną setną, choć zapewne decydowało kilka tysięcznych.
Reprezentantka Luksemburga uzyskała czas 7.08 s, gorszy o tę jedną setną od swojego najlepszego w karierze. A Polka - 7.09 s - pierwszy w tym roku poniżej 7.10 s. Szansę na poprawienie go, a może nawet objęcie prowadzenia w światowych tabelach, dostanie już w weekend w Łodzi.
Na pocieszenie pozostaje więc sprinterce Podlasia Białystok rekord Polski na 50 m. Teraz wynosi on 6.12 s - pobiła go w półfinale, a wyrównała w biegu finałowym. Pytanie, czy jeszcze kiedykolwiek na innych zawodach będzie miała zmierzony rezultat na tym etapie biegu. Bo to rzadkość.