Do wielkiej draki, co od razu odnotowała Interia, doszło przy okazji lekkoatletycznych halowych mistrzostw Polski w Toruniu. Część widowni była świadkami przykrych scen, gdy Sebastian Urbaniak siłą został wyprowadzony przez czwórkę ochroniarzy z trybun, a między mężczyznami wywiązała się szarpanina. Po tych wydarzeniach wsparcie swojej serdecznej koleżance zaoferował as skoku o tyczce, Piotr Lisek, gdyby potrzeba było przyjść kobiecie w sukurs. Filip Moterski: To, co się zadziało, jest absolutnie wbrew jakimkolwiek zasadom - Z racji tego, że sam byłem na zawodach, całą sytuację obserwowałem i niestety byłem dość blisko, składam wniosek do Komisji Wyróżnień i Dyscypliny, która jest organem Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, odpowiadającym za przeciwdziałania na podstawie zgłaszanych naruszeń. Będę prosił o zajęcie się kolejną sprawą Urbaniaka. Niezależnie od tego, co zrobi jego klub LKS Vectra Włocławek, który również będzie działał w tej sprawie odnośnie jego dalszych losów, ja będę domagał się ukarania go nie tyle o dalsze zawieszenie, ile w ogóle o dożywotnie zawieszenie. To, co się zadziało, jest absolutnie wbrew jakimkolwiek zasadom nie tylko w lekkoatletyce, ale w ogóle sportu i cywilizowanego zachowania - grzmi w rozmowie z Interią Filip Moterski. - W każdym sporcie, w tym także w lekkoatletyce pierwsze, o co musimy dbać, jest bezpieczeństwo zawodników i wszystkich osób, które znajdują się na trybunach. A tutaj niewątpliwie doszło do naruszenia tych zasad - podkreślił szef polskich sędziów lekkoatletycznych, który w ostatnich miesiącach dał się m.in. poznać przy okazji udanych protestów na rzecz reprezentantów Polski na największych rangą imprezach "królowej sportu". Moterski ma świadomość, że kara byłaby drakońska, ale jego zdaniem dłużej nie może być mowy o półśrodkach. - Mówię to odpowiedzialnie, ponieważ jest to ciężkie naruszenie regulaminu - akcentuje z całą stanowczością. "Ewa Swoboda poprosiła sędziów call roomu, by ktoś przy niej szedł" - Nie godzę się na jakiekolwiek, czy to werbalne czy niewerbalne, naruszenie prywatności i godności. Zwłaszcza, jeżeli jest to działanie po pierwsze nieprzypadkowe, niejednorazowe, tylko noszące już znamiona działania uporczywego. Na coś takiego absolutnie nie może być zgody. Sprawa jest pewnie wielowątkowa, ale musimy na nią spojrzeć przede wszystkim zdroworozsądkowo. Po pierwsze z ofiary nie możemy zrobić osoby, która w jakikolwiek sposób go sprowokowała, a to jest najczęstszy błąd, który jest popełniany. Jeśli zawodnik czuje zagrożenie, jeśli ktokolwiek czuje się zagrożony ze strony drugiego człowieka, to ma prawo jakkolwiek zareagować - wyjaśnia team leader przy okazji ubiegłorocznych halowych mistrzostw Europy w Stambule. A odnośnie postawy samej Ewy Swobody, nasz rozmówca przedstawia, jaką skierowała prośbę, chcąc zwrócić uwagę na swój niepokój. - Nie wiem, czy sama Ewa w jakikolwiek sposób osobiście zgłaszała, aby tego człowieka usunąć z widowni. Wiem natomiast z przekazu arbitrów, że sygnalizowała sędziom bramki, że czuje się zagrożona i poprosiła sędziów call roomu o interwencję w taki sposób, by ktoś przy niej szedł - zrelacjonował Moterski, mający wiadomości z pierwszej ręki.