Pierwotnie skład naszej sztafety 4x400 metrów miał wyglądać zupełnie inaczej. Do walki o finał igrzysk olimpijskich w Paryżu miały przystąpić: Justyna Święty-Ersetic, Marika Popowicz-Drapała, Alicja Wrona-Kutrzepa oraz Anastazja Kuś. Na dziesięć minut przed wejściem do call roomu, wszystko jednak stanęło na głowie. Szykowana do biegu Popowicz-Drapała zgłosiła, że nie jest gotowa. W ostatnich chwili zastąpiła ją Formella, a trener Matusiński dodatkowo dokonał korekt w ustawieniu. Natalia Kaczmarek w finale, a koleżanki nie pobiegły z prezentem. To koniec Bolesny upadek Justyny Święty-Ersetic. Zmiana tuż przed startem W efekcie rywalizację zaczynała debiutująca w igrzyskach zaledwie 17-letnia Kuś, która została drugą najmłodszą w historii polską lekkoatletką w igrzyskach. Młodsza była tylko - jak wyszperał Tomasz Spodenkiewcz z Athletics News - Gertruda Kilos, która w 1928 wystartowała na igrzyskach w Amsterdamie w biegu na 800 m w wieku 15 lat. - Było zamieszanie przed startem, bo miałyśmy biegać na innych zmianach. Miałam pierwotnie biec na ostatniej zmianie, ale Marika Popowicz-Drapała zgłosiła w ostatniej chwili, że jednak nie da rady pobiec i przeskoczyłam na pierwszą. Nie ukrywam, że to jest bardzo stresująca zmiana, bo jednak od tego, jak sztafeta zacznie, wiele zależy. Liczyłyśmy na ten finał. Byłyśmy dobrze przygotowane. Nie pokazałyśmy, na co nas stać. Nie ma się co tłumaczyć. Biegałyśmy w eksperymentalnym składzie i inne sztafety były mocniejsze. Dla mnie ten olimpijski start, to duże doświadczenie, ale liczyłam na więcej - powiedziała Kuś, która przyprowadziła naszą sztafetę na siódmej pozycji. Po niej na bieżni pojawiła się Święty-Ersetic, która zaliczyła piąty bardzo dobry bieg w Paryżu. Na swojej zmianie uzyskała czas 50,4 sek. i wyprowadziła Biało-Czerwone na czwartą pozycję. Ona z tej sztafety wyszła mocno poobijana. Kiedy przekazywała pałeczkę Formelli, zanotowała bolesny upadek. - Były duże perturbacje przy zmianie i odczuwam teraz skutki. Przez 20 lat biegania nigdy nie miałam takiej sytuacji. Mam nadzieję, że to nic poważnego i to tylko tłuczenie - przyznała nasza lekkoatletka, która miała stłuczone biodro, ale też rękę. Formella nie dość, że źle odebrała pałeczkę od Święty-Ersetic to jeszcze - jak sama - przyznała - pobiegła źle. Po jej występie Polki spadły na piąte miejsce. Formella na ostatniej prostej odparła jednak ataki dwóch zawodniczek z tyłu. - Nie wyszła mi ta zmiana. Mam żal do siebie o to. Walczyłam do końca, ale... Jestem zawiedziona. Byłam przygotowana do zmiany w ostatniej chwili, więc nie było z tym problemu - powiedziała Formella, która zastąpiła Popowicz-Drapałę. Sztafetę w naszej ekipie kończyła - tak samo, jak w mikście - Wrona-Kutrzepa. - Niby taka sama zmiana, ale jednak bieg był zupełnie inny. Dzisiaj było milion razy gorzej i trudniej niż w mikście. Sama też dużo gorzej przeżyłam ten bieg. Nie wiem, z czego to wynika, ale było bardzo ciężko. Pogubiłyśmy się w tym biegu, choć każda z nas dała z siebie wszystko. Bardzo przykro nam, że tak się stało. Przepraszam - zakończyła Wrona-Kutrzepa. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport