"Po odwołaniu imprez sportowych w tym najważniejszej z nich, igrzysk w Tokio, na którą miałem jechać z pływaczką Sarą Sjoestroem i której od kilku lat jestem menedżerem zrozumiałem, że nadchodzą ciężkie czasy. Nie ma zawodów to nie ma pieniędzy, a trzeba jednak żyć i płacić rachunki i regulować finansowe zobowiązania" - powiedział Olsson dziennikowi "Goeteborgs Posten". Dodał że epidemia sparaliżowała nie tylko sport, ale też wiele gałęzi gospodarki, lecz niektóre branże trzymają się w miarę solidnie - ludzie nadal kupują samochody więc praca jest".Olsson był zatrudniony od wielu lat przez firmę JRS Sports znanego agenta sportowego Daniela Wessfeldta jako menedżer kilku sportowców m.in. Sjoestrom."Rozumiem mojego pracodawcę i nie mam do niego większego żalu. Rozmawiałem o swojej sytuacji z kolegą, byłym norweskim skoczkiem wzwyż Christianem Skaarem Thomassenem, który jest właścicielem dużej firmy samochodowej w Goeteborgu i natychmiast zaproponował mi pracę. W obecnej sytuacji, gdy tysiące osób traci pracę i dochody, ja czuję się uprzywilejowany, że tak szybko znalazłem zatrudnienie".