Rywalizacja na 60 metrów, w której w piątek wieczorem poznamy mistrza świata (godz. 22.45), ma być wielkim pojedynkiem dwóch Amerykanów - Christiana Colemana i Noaha Lylesa.Ten pierwszy to aktualny rekordzista świata na tym dystansie (6,34 sek. - przyp. TK) i mistrz świata z 2018 roku. Drugi to aktualny mistrz świata na 100 metrów ze stadionu. Obaj mają najlepsze w tym roku czasy na świecie na 60 m. Drobna kolizja i stało się najgorsze. Forma Polaka szła w górę, został smutek Przedsmak przed wielkim finałem sprinterów W eliminacjach moc pokazał Coleman, który był najszybszym zawodnikiem z czasem 6,49 sek. Tylko jemu udało się złamać granicę 6,50 sek. Drugi czas uzyskał Kenijczyk Ferdinand Omanyala - 6,52 sek. Gorszy od niego o 0,002 sek. był Japończyk Shuhei Tada, który ustanowił rekord kraju. Zawodnika z Afryki na finiszu znosiło na lewą stronę i nawet przekroczył linię, ale jeśli nie przeszkadzał nikomu, a tak właśnie było w tej sytuacji, to nie było mowy o dyskwalifikacji. Lyles uzyskał szósty czas eliminacji - 6,57 sek. Z rywalizacji odpadł mistrz Europy z Belgradu Włoch Samuele Ceccarelli, który miał dopiero 33. wynik - 6,77 sek. Polacy nie startowali. Wieczorem czekają nas jeszcze półfinały (20.45) i finał (22.45). Zapowiadają się naprawdę wielkie emocje. Dramat w HMŚ, była liderką, zalała się łzami. Mogła pójść w ślady Adrianny Sułek