Celowo zrobiła falstart, za chwilę znów biegła, z Polką obok. Przekombinowała
Olimpijski program jest tak ułożony, że wielu lekkoatletów nie możne łączyć dyscyplin, choć pewnie taka Femke Bol chciałaby powalczyć o medale tak na płaskim dystansie 400 metrów, jak i przez płotki. Ekwadorka Nicole Caicedo zgłosiła się do biegów na 400 i 200 metrów, dwa starty przypadły na poniedziałek, tuż po sobie. W pierwszym popełniła celowy falstart, w drugim do awansu zabrakło jej pięciu setnych. A to i tak więcej niż Kryscinie Cimanouskiej, która jeszcze na 40 m przed metą była pewna swego.

Awans Krysciny Cimanouskiej do półfinału w rywalizacji na 200 metrów byłby mimo wszystko niespodzianką - pochodząca z Białorusi zawodniczka miała spore zawirowania w tym sezonie, forma mocno falowała. I występ w biegu eliminacyjnym na 200 metrów nie dał większych nadziei na to, że może tu być jakoś dużo lepiej. 23.30 s, piąte miejsce w biegu po kiepskim początku - nie wyglądało to dobrze. Także w kontekście zbliżających się eliminacji sztafet 4x100 m, w którym jest przecież mocnym punktem Biało-Czerwonych.
Zmęczona Martyna Kotwiła i szybsza niż w niedzielę Kryscina Cimanouska. Obie skończyły tak samo
Minęło 26 godzin i Cimanouska zaprezentowała się dużo lepiej. W przeciwieństwie do Martyny Kotwiły, która tak jak w niedzielę, znów sprawiała wrażenie mocno zmęczonej. Sama jednak przyznała, że o te igrzyska walczyła cały rok, że trudniej jest je wywalczyć niż tu rywalizować. I jest po prostu zmęczona. Znów wszystkie rywalki uciekły jej na pierwszej połowie dystansu, finiszowała ambitnie, ale czas 23.50 s oznaczał koniec marzeń o półfinale.

Później zaś na bieżni pojawiła się Cimanouska, ją było stać na bieg poniżej 23 sekund - wygranie serii, albo też zajęcie miejsca w czołowej trójce, gdyby było szybko, poniżej 22.90 s. Była reprezentantka Białorusi spisała się znacznie lepiej niż w niedzielę, na ostatniej prostej była dość wyraźnie z przodu, miała z metr przewagi nad Ekwadorką Nicole Caicedo, która aby tu zaistnieć, "poddała" bieg na 400 m. Godzin wcześniej miała bowiem pobiec w ostatnie, szóstej serii eliminacyjnej 400 metrów, m.in. obok Rhasidat Adeleke czy Alexis Holmes.
I... popełniła wyraźny falstart, co na tym dystansie praktycznie się nie zdarza. Została zdyskwalifikowana, to oznaczało brak szansy na repasaże. A mogła w sumie przetruchtać całe okrążenie, jutro znów by biegła.
A na 200 metrów została z niczym, nie awansowała do półfinału. Podobnie jak Polka, którą nagle na siódmym torze minęła świetnie finiszująca Cypryjka Olivia Fotopoulou. Jej zmierzono czas 22.92 s, drugiej na mecie Polce zaś - 23.01 s. I została tą trzecią z najlepszym czasem poza triumfatorkami biegów, jedynie dwie najlepsze zyskiwały promocję dalej. Do Greczynki Polyniki Emmanouilidou zabrakło jej dwóch setnych sekundy...
Zobacz również:













